"Pani premier Kopacz powiedziała, że jest na pewno innym premierem i innym liderem. I ja się cieszę - nawet jeśli zabrzmi to fałszywie - ale naprawdę cieszę się, że pod wieloma względami okazuje się lepsza niż ja byłbym dzisiaj" - powiedział Tusk. Jego zdaniem, wskazuje na to poziom zaufania do premier Kopacz. "To bardzo mocny kredyt i uważam, że bardzo mocno na ten kredyt zaufania zapracowała" - powiedział Tusk. Po rezygnacji z szefowania partii Tusk, który kierował PO od 2003 r., powiedział że "jest mu bardzo smutno, ale nie boi się, bo PO jest naprawdę w dobrych rękach". Pytany czy nie ma poczucia porażki z powodu braku politycznego porozumienia z opozycją, Tusk stwierdził, że jego następczyni ma szansę przełamać konflikt. "To jest coś, co pani premier Kopacz ma szansę przełamać - ostry konflikt polityczny, którego pewnym symbolem jest przepaść wykopana przez naszych oponentów - tak, uważam, że byli zdeterminowani w tym konflikcie; może jest do zasypania" - powiedział Tusk. "Mnie się nie udało, rzeczywiście" - przyznał. "Wierzę w to głęboko, bo było to widać pierwszego dnia kiedy pani premier Kopacz skłoniła do niecodziennego gestu lidera opozycji, bo dla niego czasami podać rękę, to wysiłek większy niż wejść na Mount Everest" - dodał Tusk. Nawiązał w ten sposób do tego, że szef PiS Jarosław Kaczyński 1 października, po sejmowym expose premier Ewy Kopacz, podszedł do niego na sali sejmowej, podał mu rękę i krótko z nim rozmawiał. Sam Kaczyński mówił później, że w reakcji na słowa Ewy Kopacz - że "nad polskim życiem publicznym od lat, ciąży osobista niechęć Jarosława Kaczyńskiego do Donalda Tuska" - powiedział Tuskowi, żeby nie wierzył, że on go nienawidzi i że życzył mu powodzenia. Tusk powiedział w sobotę dziennikarzom, że "dobra energia, wielkie serce pani premier Ewy Kopacz może przynieść efekt - może się przysłuży zakończeniu tego ostrego konfliktu". "Być może jest teraz czas na więcej pokoju, spokoju, serdeczności. Premier to kobieta, to lekarz, to inne predyspozycje, takie bardziej może ciepłe. Ja byłem bardziej ostry, być może za ostry ale takie były czasy" - dodał. Tusk, który odchodzi z polskiej polityki, bo 1 grudnia przejmie obowiązki szefa Rady Europejskiej, powiedział, że "ma takie poczucie, że jak będzie robił dobrze dla Europy, to właściwie zawsze będzie robił dobrze dla Polski". "To taka strategia: tam wygram, to tu wygramy. Będę myślał po polsku. Mówić będę musiał po innemu, jak wiecie, ale myśleć będę po polsku" - powiedział b. premier. Dopytywany, jak tam jego angielski, Tusk odparł: "nie będzie wstydu".