- Najbardziej jestem poruszony opinią niektórych ważnych osób, jeśli chodzi o kontekst tego zdarzenia, że nic się nie stało. Ja uważam, że stała się rzecz straszna, choć nikt nikogo nie pobił - powiedział premier na konferencji prasowej. - Ja pamiętam dobrze film "Kabaret" z Lizą Minnelli. I tam jest taka scena w ogródku kawiarnianym. I tam też nic się nie stało. Ja miałem dokładnie skojarzenie z tym filmem, bo widziałem dokładnie ten sam mechanizm: jeszcze nikt nikogo nie uderzył, na razie zamaskowani, ryczący, przeklinający, źle wychowani młodzi ludzie usiłowali zakłócić w Audytorium Maximum wykład akademickiego profesora, Magdaleny Środy - dodał Tusk. Stacja TVN24 poinformowała, że we wtorek wieczorem grupa ok. 50 zamaskowanych osób wtargnęła do auli Audytorium Maximum na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie swój wykład: "Moralność życia publicznego" miała wygłosić prof. Magdalena Środa. Jak poinformowały media, agresorzy mieli na twarzach maski konia, małpy, klauna; wyrwali drzwi do sali, po czym tańczyli i krzyczeli "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Doszło do przepychanek z ochroną, następnie interweniowała policja; dwie osoby zostały ukarane mandatem. Nikt nie został ranny. Donald Tusk podkreślił, że on sam czasem styka się z podobnymi sytuacjami, ale jako polityk "musi mieć grubą skórę". W ocenie premiera, jeśli będzie się okazywać obojętność wobec takich zdarzeń, "to na pewno za tydzień lub za miesiąc, ci sami lub inni zamaskowani osobnicy wejdą i kogoś uderzą, a jeszcze później uderzą profesora, który zdecydował się na taki wykład, a który nie odpowiada ich dość plugawym gustom". - Największym zagrożeniem będzie, jeśli będziemy udawali, że nic się nie stało, że nic nie zaczyna się dziać. Jeśli wszyscy bez wyjątku - od dyrektora uczelni przez liderów opinii publicznej, w tym polityków, media, jeśli nie będziemy reagowali w sposób jednoznaczny, to za miesiąc czy pół roku nie tylko będą ryczeć, ale będą bić. Nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości - przekonywał premier. Zapewnił, że jeśli tylko będzie taka możliwość, to służby państwa będą zapobiegać "takim przestępstwom czy wykroczeniom". - Na razie jesteśmy w szarej strefie, na razie można powiedzieć, że nic się nie stało, ale uważam, że to, co się stało, wymaga jakiejś szczególnej etycznej mobilizacji od nas wszystkich bez wyjątku - podsumował szef rządu.