"Awantura o samolot" - w ten sposób premier odpowiedział w poniedziałek w programie "Tomasz Lis na żywo" w TVP2 na pytanie o największy błąd w ostatnim roku. Chodzi o nieudostępnienie rządowego samolotu prezydentowi, który wbrew woli rządu chciał lecieć na październikowy szczyt UE. Ostatecznie Lech Kaczyński odbył podróż do Brukseli na unijne spotkanie wyczarterowaną maszyną. Tusk zadeklarował, że taka sytuacja nie powtórzy się przed najbliższym szczytem (11-12 grudnia), na który głowa państwa również się wybiera. - Zrobię wszystko, żeby uniknąć jakichś gorszących scen. Zrobię wszystko, żeby prezydent w możliwie komfortowych warunkach uczestniczył w szczycie w Brukseli, jeśli będzie konsekwentnie stał na stanowisku, że musi tam być, więc nie będzie tych przykrych, również dla mnie, sytuacji - powiedział premier. Jako drugą w kolejności porażkę Tusk wymienił brak dostatecznej "determinacji lub umiejętności, aby wyjaśnić jak ważny z punktu widzenia interesów Polski był szczyt UE-Ameryka Południowa". Pobyt premiera w Peru był odbierany przez cześć opinii publicznej jako wycieczka. Podczas tego wyjazdu przylgnął do niego przydomek "Słońce Peru" pochodzący od nazwy odznaczenia jakie odebrał w tym kraju. - Wróciłem stamtąd w tej - widać na zdjęciach - czapeczce, jako "Słońce Peru". Trudno, to jakoś przeżyjemy - zakończył premier.