Premier pytany był na konferencji prasowej w Belgradzie, czy zamykanie stadionów, to dobry pomysł na walkę z chuliganami. - Szukamy wszyscy wspólnie w Polsce sposobów, aby zakończyć zjawiska chuligaństwa czy zwykłej bandyterki na stadionach, czy wokół stadionów - podkreślił Tusk. Jak dodał, dotychczasowe metody zawiodły. - One dały niezłe rezultaty w niektórych miejscach, ale ostatnie tygodnie pokazują, że to jednak nie jest sposób na załatwienie tego problemu. Dlatego musimy, jako państwo stosować metody bardziej zdecydowane - oświadczył premier. Przyznał jednocześnie, że zamykanie stadionów, to nie jest metoda, która mu odpowiada. - Ale odczuwam głęboki, niesmak, kiedy słyszę tych, którzy sobie nie dali rady z tym problemem, którzy dzisiaj pouczają, czego nie należy robić, chociaż sami niczego nie potrafili zrobić - mówił szef rządu. Premier zapowiedział, że będzie prosił, "aby ludzie odpowiedzialni za państwo, czy to jest prezydent dużego miasta, czy lider sporej partii politycznej, czy liderzy opozycji, żeby stanęli po stronie państwa i jego służb, a nie po stronie chuliganów, a nieraz zwykłych pospolitych bandytów". - Jeśli nie staną po naszej stronie, to rzeczywiście trudno będzie nam wygrać, w tej sprawie musi być narodowe porozumienie - uważa premier. Tusk zapewnił, że na pewno nie wycofa się z zamiarów "twardego rozwiązania" tego problemu. - Ale łatwiej i szybciej nam pójdzie, jeśli obok nas staną ci, którzy dziś w tej kwestii marudzą. To jest niestety ciągle dość powszechny obyczaj w Polsce - marudzenie tych, którzy sami nie mają zielonego pojęcia jak sobie z tym problemem poradzić - oświadczył.