Premier podczas dzisiejszej konferencji odpierał zarzuty, że postanowienie jest efektem opieszałości urzędników. Przekonywał, że pracowali oni "z najlepszą wolą, zgodnie z przepisami". Mówił też, że politycy, wysocy rangą urzędnicy państwowi i sędziowie nie powinni uczestniczyć w - jak się wyraził - "narodowej gonitwie za Trynkiewiczem". Premier zapewnił, że podjęto odpowiednie działania, by zapewnić ludziom bezpieczeństwo. Skrytykował jednak tych polityków, którzy chcą robić karierę na konferencjach prasowych, poświęconych pedofilii i innym zbrodniom. W czwartek rzeszowski sąd zdecydował, aby tytułem zabezpieczenia - do czasu prawomocnej decyzji w sprawie ewentualnego uznania Trynkiewicza za osobę niebezpieczną i decyzji o jego izolacji po odbyciu kary - był on objęty na wolności działaniami operacyjno-rozpoznawczymi, a także nie mógł opuszczać kraju. Decyzja ta jest nieprawomocna. Decyzja może budzić emocje i kontrowersje - Decyzja sądu, która może budzić emocje czy kontrowersje, jest decyzją sądu pod rządami nowej ustawy i nie ma żadnego związku z tą wrzawą polityczną wokół tempa prac nad ustawą - powiedział w piątek Tusk dziennikarzom. Dodał, że decyzja "może nam się nie podobać", ale powtórzył, że stara się unikać komentowania decyzji sądów. - Dobrze byłoby, aby urzędnicy, politycy z tej najwyższej półki, sędziowie, nie uczestniczyli w takiej narodowej gonitwie za Trynkiewiczem - oświadczył Tusk. - Podjęliśmy działania o charakterze organizacyjnym i policyjnym, żeby zapewnić bezpieczeństwo obywatelom w związku z wyjściem na wolność kilku zbrodniarzy, ale nie będę uczestniczył w podsycaniu atmosfery histerii, ponieważ mamy do wykonania konkretne zadania, a do nich nie należy licytowanie się na straszenie ludzi". - Niezależnie od tej atmosfery histerii i polowania my zapewnimy bezpieczeństwo w taki sposób, aby żadne dziecko w Polsce nie czuło się przez tych zwolnionych zagrożone - zapewnił premier. - Mam zaufanie do ministra sprawiedliwości i do ministra spraw wewnętrznych, że w tym skomplikowanym bardzo problemie będą działali profesjonalnie, bez emocji, nie na życzenie tabloidów - po to, żeby zabezpieczyć obywateli przed ewentualnymi zagrożeniami - dodał. Pytany o termin opublikowania ustawy, Tusk powtórzył, że urzędnicy jego kancelarii pracowali z najlepszą wolą, zgodnie z przepisami i z priorytetami. "W tej sprawie dzień wejścia w życie ustawy nie ma wpływu na treść decyzji sądu" - oświadczył. "My staramy się to naprawić, na ile to jest możliwe" Premier dodał, że "ma coraz większy dystans do tych polityków, którzy na pedofilii, na zbrodniach, chcą robić własną karierę polityczną". - Czasami aż niedobrze się robi, kiedy się widzi tych, którzy od rana do wieczora sądzą, że wyjdą z niebytu politycznego tylko dlatego, że sto razy wymienią nazwisko Trynkiewicz na swoich konferencjach prasowych - powiedział. - Zauważyłem właśnie, że liderzy dwóch małych partii - pan Gowin i pan Ziobro - specjalizują się dzisiaj w pedofilii i wykorzystaniu politycznym pedofilii; prawdopodobnie, żeby rozwiązywać własne problemy - dodał premier, pytany o wypowiedzi tych polityków o całej sprawie. Tusk ocenił, że byli ministrowie sprawiedliwości powinni w sprawie Trynkiewicza zachowywać największy umiar, bo to, że ludzie skazani za zbrodnie na tle pedofilii wyjdą na wolność, było wiadomo od ponad 20 lat. Zdaniem szefa rządu autorzy amnestii z 1989 r. nie przewidzieli, że może do tego dojść. "My staramy się to naprawić, na ile to jest możliwe" - zaznaczył Tusk, zwracając uwagę na często pojawiające się wątpliwości konstytucyjne dotyczące ustawy.