- Rządowy projekt likwidujący Fundusz Kościelny jest gotowy. Jeśli Sejm jest zainteresowany, jestem gotowy przedstawić ten projekt choćby w przyszłym miesiącu, nie ma z tym problemu. Parlament miałby prawo o tym debatować, bez akceptacji Episkopatu, taka jest moja opinia - powiedział szef rządu, który w piątek bierze udział w sejmowej debacie dotyczącej tzw. drugiego expose. Tusk przypomniał, że kościoły są zainteresowane większym odpisem niż 0,3 proc. podatku dochodowego. - Rząd stoi na stanowisku, że odpis 0,3 proc., to odpis, który - mniej więcej po jakimś czasie - powinien odpowiadać temu, co kościoły otrzymują z innego tytułu - zaznaczył szef rządu. - Jeśli parlament jest gotowy dyskutować, jaki odpis jest właściwy, jestem z tym projektem do dyspozycji - zadeklarował premier. Rząd proponuje likwidację Funduszu Kościelnego i wprowadzenie w zamian możliwości odpisu 0,3 proc. podatku dochodowego na rzecz Kościołów i związków wyznaniowych. Episkopat: Odpis jest za niski Według Episkopatu Polski odpis 0,3 proc. podatku jest za niski. Strona kościelna chce, by oscylował między 1 a 0,5-0,6 proc. podatku. Kościół uważa bowiem, że suma uzyskiwana z odpisu podatkowego nie osiągnie kwoty uzyskiwanej dotychczas z Funduszu Kościelnego, a proces dochodzenia do tej kwoty trwać będzie lata. Obecnie z Funduszu Kościelnego pokrywane są ubezpieczenia duchownych, którzy nie mają umów o pracę, m.in. misjonarzy i zakonników zakonów kontemplacyjnych. Fundusz finansuje działalność charytatywną, oświatowo-wychowawczą, remonty i konserwacje zabytków sakralnych oraz utrzymanie wydziałów teologicznych na wyższych uczelniach. Działa na rzecz wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych. W planie budżetu na 2013 r. rząd zaplanował przekazanie na Fundusz Kościelny ponad 94,3 mln zł. Tusk o surowych normach ekologicznych Premier Tusk zapowiedział też w swoim wystąpieniu, że prokuratura zbada okoliczności wprowadzenia surowych norm ekologicznych, które decydują o montowaniu przy trasach szybkiego ruchu ekranów dźwiękochłonnych. - Ktoś wprowadził takie normy ekologiczne tak wyśrubowane, że konsekwencją tego była konieczność budowania ekranów nie tam, gdzie to jest rzeczywiście konieczne - powiedział Tusk podczas debaty nad tzw. drugim expose. Zwrócił uwagę, że normy ekologiczne, które "wymuszały stawianie ekranów wprowadzono 14 czerwca 2007 roku (za czasów rządu PiS - przyp. red.". - Zgadzam się z tymi, którzy uważają, że okoliczności wprowadzenia tej normy powinna zbadać prokuratura. Powiem więcej, zbada to prokuratura - zapowiedział szef rządu. O normach ekologicznych dotyczących ekranów dźwiękochłonnych wspominał w swoim wystąpieniu Jerzy Żyżyński (PiS). "Trzeba mieć odwagę to zaproponować" Donald Tusk podkreślił też - odnosząc się do tzw. umów śmieciowych - że w czasie kryzysu "absolutnym priorytetem" jest bezpieczeństwo zatrudnienia. Dlatego - mówił szef rządu - nie będzie ujednolicenia podstawy oskładkowania dopóki bezrobocie jest dwucyfrowe. Premier - zabierając głos po wystąpieniach przedstawicieli klubów na temat jego wcześniejszej informacji - zwrócił się do opozycji, mówiąc, że choć hasło "likwidacji śmieciówek", czyli "ozusowania" wszystkich form zarobkowania dobrze brzmi, to "trzeba mieć odwagę to zaproponować". Zaprzeczył, jakoby nie było dyskusji ze związkami zawodowymi o tzw. umowach śmieciowych. - Uczciwie mówię: rozumiejąc wszystkie argumenty na rzecz potrzeby ujednolicenia podstawy składkowania, (...) równocześnie mówię bardzo otwarcie: w czasach kryzysu kiedy absolutnym priorytetem jest bezpieczeństwo zarobkowania i zatrudnienia, nie możemy się na to zdecydować - oświadczył Tusk. "Jestem gotów do debaty na ten temat" Zadeklarował, że jest gotów do debaty na ten temat. - Jestem otwarty na dyskusję, ale też bardzo rzetelnie mówię: nie ruszymy tego w najbliższych latach, póki bezrobocie jest dwucyfrowe, dopóki nie będzie wyraźnego trendu spadkowego jeśli chodzi o wysokość bezrobocia - powiedział Tusk. Mówił też, że dziwi się Januszowi Palikotowi, że skrytykował zapowiedź wydłużenia - do roku - urlopu macierzyńskiego. Przekonywał, że roczny urlop nie jest przymusem, a możliwością - jeśli kobieta zdecyduje się na taki przedłużony urlop, to realnie zwiększy to szansę innych dzieci na miejsce w żłobku.