- Chciałem być na kongresie (PiS), jestem nadal gotowy, mam nawet rezerwację na wszelki wypadek i chciałem ponad tysiącowi delegatów (kongresu) powiedzieć jaki jest punkt widzenia rządu. I jeśli jest taka możliwość jestem gotów wsiąść w samolot nawet dzisiaj i polecieć - zadeklarował szef rządu. - Na spotkanie z panem prezesem Kaczyńskim czy z parlamentarzystami PiS-u jechać do Krakowa nie widzę sensu, bo widujemy się tutaj (w Warszawie) dość regularnie. Jestem do dyspozycji klubów parlamentarnych, także opozycyjnych: PiS-u, SLD, innych klubów lewicy tutaj na miejscu, choćby w przyszłym tygodniu - powiedział Tusk. - Z prezesem PiS-u randkę wolę w Warszawie niż pod Wawelem - dodał szef rządu. Zaznaczył jednocześnie, że "nie chce robić nikomu kłopotu". - Nie chcą mnie zaprosić na kongres, nie chcą żebym opowiedział co rząd ma robić - trudno. Ja tego nie rozumiem, ale nie mogę narzucać swojej woli - powiedział premier. Rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński powiedział, że nie rozumie decyzji premiera i smuci go ona. Zaznaczył, że stanowisko PiS jest niezmienne: premier ma zaproszenie na posiedzenie klubu parlamentarnego PiS w niedzielę po kongresie o 20. - Donald Tusk gwarantował w piątek, że jest gotów przyjechać o każdej porze dnia i nocy, żeby tylko spotkać się z PiS - podkreślił poseł. Kamiński zwrócił uwagę, że na posiedzeniu klubu PiS będą szefowie okręgów partii, a także wszyscy parlamentarzyści. Powiedział, że ugrupowanie specjalnie dla szefa rządu przedłuża kongres (według planu ma się on zakończyć w niedzielę o 15.30). Powtórzył, że ugrupowanie zarezerwowało już salę w hotelu na spotkanie z szefem rządu. Jeśli premier jednak nie przyjedzie do Krakowa PiS - jak podkreślił Kamiński - liczy na spotkanie podczas najbliższego posiedzenia Sejmu.