W mediach pojawiła się informacja, że Kowalczyk uważa, iż opozycja wykorzystała jego wizerunek. - On nie jest rozczarowany, jeśli dobrze rozumiem, do polityków, tylko do PiS, więc: żyć z dala od PiS. Ja nie wykorzystuję ludzi wtedy, kiedy mają jakiś problem, staram się pomóc. (...) Ja słuchałem i widziałem tę rozmowę z tym panem, który zyskał ten pseudonim "Paprykarz" i to, co dla mnie było tam taką najciekawszą informacją, to nie jego rozżalenie wobec PiS. Ja nie mam oczekiwań żadnych wobec PiS, więc się nie dziwię, że ludzie, którzy mają z tym środowiskiem przypadkowo coś bliżej do czynienia, to później czują się rozczarowani. Ja się już bardzo dawno rozczarowałem - stwierdził. - Ale to, co było istotą sprawy z mojego punktu widzenia, to to, że ten człowiek był oburzony, choć - jak pamiętacie państwo - miał dość mocne pretensje do mnie. To była sytuacja, w której właśnie klęska żywiołowa spowodowała duże straty w uprawach, szczególnie papryki w tamtej części Polski. Ten człowiek był oburzony, jeśli dobrze zrozumiałem, bo usłyszał od panów Kaczyńskiego i Suskiego, że nikt nie dostał pomocy. Ja osobiście pilnowałem tej pomocy wówczas i muszę powiedzieć, na pewno robimy dużo błędów (...), ale w sytuacjach klęskowych staramy się dbać o ludzi, pomagać ludziom - dodał Tusk. Premier ocenił, że pod tym względem państwo polskie pomaga ludziom w wymiarze największym w porównaniu do wszystkich państw europejskich w tej chwili, wtedy kiedy mamy do czynienia z trąbą powietrzną, powodzią, pożarem na wielką skalę etc. - I tam również pomoc przyszła dla tych, którzy ponieśli straty szybko i skutecznie. I rozumiem, że on był oburzony, kiedy słyszał z mównicy panów Suskiego i Kaczyńskiego, którzy podobno twierdzili, że nikt nikomu nie pomógł - mówił. - Jeśli tak było, to cieszę się, że kolejna osoba się przekonała, że specjalnością PiS jest kłamstwo - ocenił szef polskiego rządu.