Premier mówił na konferencji prasowej, że wszyscy zdają sobie sprawę, że żarty się skończyły i nie ma już czasu na dalsze zwlekanie. Jak zaznaczył, za kilka dni odbędzie się posiedzenie Rady Europejskiej i decyzje tam podjęte będą rozstrzygające. - Decyzje lub - nie daj Boże - ich brak, mogą rozstrzygnąć o przyszłości całego kontynentu - powiedział szef rządu. Tusk mówił, że o powadze sytuacji świadczą komentarze światowej prasy, w których pojawia się pytanie, czy strefa euro przetrwa kilkanaście najbliższych dni lub tygodni, a ewentualny rozpad strefy może doprowadzić do końca całej północno - zachodniej cywilizacji. Podkreślił, że w zachodniej prasie pojawiają się też artykuły, które porównują obecny kryzys z tym z lat 30-tych XX w. ze wszystkimi jego konsekwencjami, takimi jak osłabienie demokracji, wzrost radykalizmów i ryzyko konfliktu międzynarodowego. "Nasze starania mogą być zaprzepaszczone" Tusk mówił, że nie chce dramatyzować, ale chce, by do wszystkich w Polsce dotarło, że to co będzie decydowało także o przyszłości Polski, rozstrzyga się nie tylko "na naszym podwórku". Dlatego - zdaniem premiera - jeśli Europa nie znajdzie w sobie siły, by przerwać "łańcuch pozornych działań i bezczynności" oraz zapobiec rozpadowi strefy euro, starania Polaków o dobry stan krajowej gospodarki mogą zostać zaprzepaszczone. - To, czego doświadczamy w ostatnich trzech latach - starania Polaków o to, żeby gospodarka Polski była w dobrej kondycji, żeby finanse publiczne Polski były w dobrej kondycji, przynoszą efekt, który może zostać zaprzepaszczony, jeśli Europa nie znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, aby zapobiec rozpadowi strefy euro, jeśli Europa nie znajdzie wystarczająco dużo siły, aby przerwać ten łańcuch pozornych działań i bezczynności maskowanej setkami spotkań na najwyższym i na średnim szczeblu, które nie przynoszą żadnego zadowalającego rozwiązania - powiedział Tusk. W związku z tym - zapowiedział premier - w ciągu najbliższych godzin i kilku dni Polska będzie przekonywać do planu działań związanego ze zbliżającym się posiedzeniem Rady Europejskiej i tym, co się będzie działo po unijnym szczycie. Premier podkreślił, że Polska chce się aktywnie włączyć w ratowanie strefy euro nie dlatego, że przecenia swoje możliwości, ale dlatego, że "wiemy z całą pewnością i przenikliwością", iż Polska, podobnie jak wszystkie kraje europejskie, jest zależna od tego, co stanie się w strefie euro. - Nie możemy sobie budować złudzeń o 100-procentowej samodzielności w dobie globalizacji jakiegokolwiek kraju, w tym na pewno także Polski - zaznaczył. "Polska chce być obecna podczas spotkań ws. strefy euro" Dlatego, jak mówił Tusk, Polska opowiada się za szybką zmianą unijnego traktatu. - Opowiadamy się za zmianą traktatu, szybką, bez zbędnej, przedłużającej się i jałowej dyskusji. Ta zmiana traktatu musi służyć wzmocnieniu dyscypliny finansowej strefy euro, twardego, skutecznego zarządzania gospodarczego w strefie euro - powiedział premier. Jak zaznaczył, polskim postulatem na rzecz zachowania integracji Europy, przy wzmocnieniu zarządzania strefą euro będzie także przyjęcie zasady "participate not vote", czyli - wyjaśnił Tusk - "obecności bez możliwości głosowania w sprawach strefy euro przez państwa członkowskie niebędące w strefie euro, ale będące członkami UE". - Polska i inne kraje, które są członkami Unii Europejskiej, nie będąc w strefie euro, chce na mocy zmian traktatowych uczestniczyć, być obecna, w czasie wszystkich prac i spotkań, które będą naprawiały i zarządzały strefą euro, ze świadomością, że głosowania w sprawie strefy euro powinny być domeną uczestników strefy euro - powiedział Tusk. "Wzmocnić Komisję Europejską i Europejski Bank Centralny" Szef rządu opowiedział się ponadto za wzmocnieniem Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Podkreślił przy tym, że nad wyposażoną w mocne narzędzia KE powinna być zbudowana demokratyczna kontrola, a taką rolę mógłby odgrywać Parlament Europejski. - Jednym z kluczowych narzędzi, i tego powinny dotyczyć zmiany w traktacie, powinna być bardzo mocna rola Komisji Europejskiej i innych instytucji europejskich, także w procesie zarządzania gospodarczego i dyscyplinowania finansowego państw członkowskich strefy euro - powiedział Tusk. Zaznaczył, że kierunek myślenia, który zmierza do tego, że KE miałaby wprost możliwość kontrolowania budżetów narodowych, "nie powinien być automatycznie odrzucany". Tusk mówił, że Polska będzie także popierała wzmocnienie Europejskiego Banku Centralnego, choć - jak zauważył - to nie wszystkim "kluczowym graczom w Europie jest na rękę". - Doświadczenia tego kryzysu pokazują, że strefa euro potrzebuje banku centralnego z prawdziwego zdarzenia - stwierdził Tusk. Jego zdaniem, działania EBC nie mogą mieć charakteru awaryjnego, sytuacyjnego, a powinny być opisane w przyszłym unijnym traktacie. "Polska za traktatowymi zmianami w Europie" Premier mówił też, że Polska sprawując prezydencję, a później jako państwo wspierające prezydencję duńską, zrobi wszystko co w jej mocy, aby zmiany w Europie nosiły charakter traktatowy i wzmacniały, a nie osłabiały integralność UE. Tusk mówił, że ma w tej kwestii jednoznaczne zdanie - "preferujemy zmianę traktatu, a nie umowy międzynarodowe w obrębie strefy euro". - Będziemy wspierać tych polityków, te kraje, które będą chciały pójść tą drogą, ponieważ ona w naszej ocenie zdecydowanie bardziej chroni integralność Europy - zapowiedział Tusk. Jak ocenił, w Europie nic już nie będzie takie samo jak przed kryzysem. - Europa wyjdzie z tego kryzysu albo bardziej zintegrowana, albo zdezintegrowana - uważa premier. Zaznaczył, że dla niego zasadniczym pytaniem jest, czy ta reintegracja pokryzysowa obejmie wszystkie państwa UE, czy tylko wybrane. - Polska stoi na stanowisku, że trzeba zrobić wszystko, aby zmiany traktatowe umożliwiły skuteczne zarządzanie strefą euro oraz by jednocześnie chroniły integrację i proces dośrodkowy, a nie odśrodkowy w UE - powiedział Tusk. Jak mówił, w wystąpieniu prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego spodziewa się tezy trochę innej. - To znaczy tezy na rzecz raczej umów międzynarodowych niż traktatu. Mam nadzieję, że znajdziemy porozumienie w obrębie 27 państw - powiedział Tusk. Coraz więcej dyplomatów twierdzi, że to nie przez zmianę obecnego traktatu UE, ale nową umowę międzyrządową Niemcy wymuszą nowe zasady dyscypliny finansowej i zarządzania gospodarczego. Na szczycie przywódców UE 8-9 grudnia w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej Jose Barroso przedstawią raport na temat tego, czy i jakie zmiany traktatu UE są potrzebne, by wzmocnić zarządzanie gospodarcze strefy euro i dyscyplinę finansów publicznych państw członkowskich. Premier powiedział ponadto, że zarówno na temat zmian traktatowych, jak i finalizacji rozmów z Ukrainą na temat umowy stowarzyszeniowej będzie rozmawiał w czwartek z szefem KE Jose Manuelem Barroso. Tych kwestii, jak mówił, dotyczyła także jego poranna rozmowa telefoniczna z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. - Przyjąłem z dużą satysfakcją gotowość wsparcia stanowiska polskiej prezydencji, jeśli chodzi o ewentualność parafowania umów z Ukrainą, będziemy jeszcze oczywiście rozmawiać z naszymi partnerami - powiedział Tusk. Jak dodał, cieszy się, że prezydencja polska będzie miała "wsparcie ze strony wielu państw, jeśli chodzi o sformułowanie ostatecznej decyzji w sprawie Ukrainy".