"Z całych sił będę wspierał tych wszystkich w Polsce, niezależnie od tego, czy są w partiach politycznych czy działają obok partii politycznych, dla których takie minimum demokratyczne i minimum europejskie coś znaczy" - powiedział Tusk pytany, czy będzie wspierał Koalicję Europejską w wyborach do Parlamentu Europejskiego "Przez to minimum rozumiem to, co stało się oczywiste w ostatnich latach - tj. ład konstytucyjny, państwo prawo, uczciwość i przejrzystość tych, którzy rządzą i to jest taka silna pozycja Polski w Europie, a nie poza czy obok Europy. To można opisać w kilku czy kilkunastu zdaniach i wokół tego trzeba mobilizować i partie polityczne, i ludzi, bo nie ukrywam nie będę udawał bezstronnego czy neutralnego, bo tu chodzi naprawdę o interes Polski" - dodał szef RE. Ocenił, że wybory do PE oraz wybory parlamentarne rozstrzygną, jaka będzie Polska. "Nie będę udawał, że to nie moja wojna czy że to nie moje wybory, bo to są też moje wybory" - podkreślił. Apel do opozycji Szef RE został zapytany, jak wyobraża sobie swoją rolę podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. "Wiem, że jest wiele spekulacji dotyczących przyszłych koalicji partyjnych, czasami pojawia się pytanie, co ja mam w tej sytuacji do powiedzenia i do zrobienia. Na pewno nie potrzeba dzisiaj w Polsce kolejnej, nowej partii politycznej" - oświadczył b. premier. Tusk zaznaczył, że "bardzo docenia to, co dzieje się po lewej stronie sceny politycznej", mówiąc o powstaniu partii Wiosna Roberta Biedronia. "Nie ze wszystkim się zgadzam, nie każda jego wypowiedź budzi mój entuzjazm" - oświadczył. "Pozwolę sobie na ogólną uwagę i mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy powinni to usłyszeć, to usłyszą. To jest uwaga pod adresem wszystkich liderów partii opozycyjnych, partii demokratycznych, tych które chcą zmiany w Polsce: nie powinniście się kłócić ze sobą z całą pewnością. Nie pokłóćcie się za bardzo, przynajmniej w czasie tych wyborów" - podkreślił Tusk. Zdaniem Tuska, liderzy partii opozycyjnych powinni mówić o sobie albo dobrze, albo wcale. "Czasami można milczeć, z tego też bywa polityczna korzyść" - stwierdził. Ocenił, że słowa Roberta Biedronia na temat "jedynek" PiS w wyborach do PE były "niepotrzebne". Lider Wiosny komentując kandydatów PiS na Twitterze napisał: "Myślałem, że dinozaury wyginęły! PE to nie dom spokojnej starości! Leśne dziadki na płatnych wczasach. Mówię nie! Skończmy z dziadostwem w polskiej polityce". Powstanie "Ruch 4 czerwca"? Tusk, pytany o ewentualne powstanie "Ruchu 4 czerwca", odpowiedział, że potrzeba mobilizacji "moralnej, etycznej" oraz nowej energii, która "była charakterystyczna w roku 1989 roku". "Z najwyższym uznaniem myślę o tych wszystkich, którzy dzisiaj starają się zjednoczyć opozycję, bo w tym sporze o Polsce nie ma miejsca na 10,15 czy 20 opcji i warto tam, gdzie jest to możliwe zjednoczyć się i bardzo doceniam ten wysiłek, który połączył różne partie polityczne, ale też intuicja mi mówi, że to może nie wystarczyć" - mówił szef RE. Pytany o możliwy start w ramach Koalicji Europejskiej polityków różnych opcji politycznych, ocenił, że istotą "dobrej polityki jest zdolność przekraczania tego, co historia naznaczyła w sposób negatywny". Tusk pytany, czy wraz z młodymi samorządowcami, w tym prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim, prezydentem Wrocławia Jackiem Sutrykiem i p.o. prezydenta Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz, chce tworzyć rodzaj ruchu obywatelskiego lub partii politycznej, odpowiedział, że partie polityczne obecnie działające na polskiej scenie "nie mają żadnego powodu obawiać się" działań z jego strony. "Jeśli komuś dzisiaj zależy na bezruchu, to aktualnej władzy, to rządzący, to PiS modli się dzisiaj o taki bezruch, apatię, stagnację, bo wtedy opozycja będzie de facto bezsilna" - mówił szef RE. Podkreślał także, że chciałby zrealizować testament Pawła Adamowicza, z którym jeszcze kilkanaście dni przed jego zabójstwem przygotowywał wspólne obchody rocznicy 4 czerwca 1989 r. "Ja się czuje dzisiaj zobowiązany, żeby ten 4 czerwca w Gdańsku wyglądał tak, jak to sobie Paweł Adamowicz wymarzył. Jemu też zależało na tym, żebym ja jako reprezentujący europejski wymiar polskiej polityki, działacze samorządowi, ludzie młodzi, którzy chcą zmienić polską politykę, ale też weterani Solidarności i polskiej niepodległości i partie polityczne - wszyscy się w tym zmieszczą" - powiedział szef RE. Plany na przyszłość Tusk, pytany o plany dotyczące przyszłości politycznej odpowiedział, że rozumie "cienką granicę", której jako szef RE nie powinien przekraczać w sprawie deklaracji. "Nie będę obojętny na to, co się dzieje w Polsce, bo mi zwykła przyzwoitość nie pozwala patrzeć z obojętnością na to, co się dzieje, bo dzieją się bardzo złe rzeczy" - mówił. Szef RE na antenie TVN24 zadeklarował, że ma "dość dobrze przygotowany plan, który nie dotyczy przyszłej kariery" i dodał, że wybory do PE są pierwszą częścią jego planu. Ocenił, że w wyborach parlamentarnych powinna wystartować "wielka obywatelska koalicja, która uruchomi energię nie tylko partii politycznych, ale także innych ludzi". Tusk pytany, czy będzie liderem ewentualnego ruchu obywatelskiego podczas wyborów parlamentarnych, który analogicznie do "Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie" mógłby być "Komitetem Obywatelskim przy Donaldzie Tusku" odpowiedział: "Nie, ja znam proporcje, historię i ja nie aspiruję". "Będę zawsze gotowy do wspomagania, patronowania, angażowania się bezpośrednio w te przedsięwzięcia, które pozwolą zmobilizować Polaków na tyle, aby zmienić sytuacje w Polsce, a nie ją zacementować" - mówił szef RE. Start w wyborach prezydenckich? Pytany o start w wyborach prezydenckich, odpowiedział, że obecnie mamy przed sobą wybory europejskie. "Przyjdzie czas na wybory prezydenckie, wtedy przyjdzie czas na decyzje" - powiedział Tusk. Dopytywany, czy nie mówi definitywnie "nie" startowi w wyborach prezydenckich, szef RE odpowiedział: "Na pewno nie mówię definitywnie 'tak'". Tusk o spotkaniu V4 w Jerozolimie "Nie rozumiem, kto i po co wpadł na pomysł, żeby organizować spotkanie Polski, Czech, Węgier i Słowacji w Jerozolimie, w Izraelu. Wiem jedno, że wskutek różnych błędów i potknięć, niestety, głównie polskiej dyplomacji, dzisiaj zamiast V4, grupy, gdzie Polska odrywała przez lata wiodącą rolę, rolę niekwestionowanego lidera, mamy dzisiaj grupę V3, w której miejsce Polski zajął w jakimś sensie Izrael" - powiedział Tusk. Mówił, że mamy dzisiaj władzę, która "poprzez różne nierozsądne gesty, choćby ta słynna ustawa IPN-owska, z jednej strony zbudowała wrażenie, że pojawiają się jakieś takie smugi, wątki antysemityzmu w polskim życiu publicznym, a z drugiej strony, w ułamku sekundy zdecydowała się na to, aby wspólnie z Izraelem pisać ustawę dla polskiego Sejmu". Pytany o rezultaty ubiegłotygodniowej konferencji bliskowschodniej w Warszawie, Tusk powiedział: "Nie wiem, jaka była intencja polskiego rządu, że zdecydował się tę usługę dla Waszyngtonu w Warszawie zrealizować". "Usługę, tak, co do tego nie ma wątpliwości. Interesu Polski tutaj nie widzę, może poza tym, że liczono na jakieś względy u prezydenta" - powiedział Tusk. "Nie sądziłem, że Kaczyński jest aż tak owładnięty obsesją pieniędzy" Donald Tusk odniósł się też do zaangażowania prezesa PiS w sprawę dotyczącą budowy wieżowców przez spółkę Srebrna. Pytany, czy jest zaskoczony tym, że z publikacji "Gazety Wyborczej" wyłania się obraz lidera PiS jako "dość twardego negocjatora" w sprawach biznesu i nieruchomości, były premier stwierdził, że zna Kaczyńskiego długo. "Ale, że jest aż tak owładnięty obsesją pieniędzy - to nie sądziłem, że to dojdzie do tego etapu" - powiedział Tusk. Jak zaznaczył, na początku lat 90. był "wiele razy" w kontaktach ze środowiskiem politycznym Jarosława Kaczyńskiego i "już wtedy było widać tę obsesję pieniędzy - że trzeba mieć bardzo dużo pieniędzy do robienia polityki, takie było zawsze podejście do tych spraw działaczy PC, dzisiaj PiS-u, i że te pieniądze dają szansę na równoważenie wpływów SLD, czy spadkobierców PZPR". "Ten sposób rozumienia polityki, że to polega też na tym, żeby mieć jak najwięcej środków, w tym pieniędzy, był obecny w ich myśleniu od samego początku, ale zdaje się, że ewoluował do stanu dzisiejszego, czyli czegoś na poziomie wręcz obsesji" - mówił. Dopytywany, czy sprawa wieżowców Srebrnej powinna zostać wyjaśniona i czy jest to możliwe, Tusk ocenił, że "nie ma dzisiaj żadnych powodów, abyśmy uwierzyli w bezstronność i determinację aktualnej władzy, żeby powyjaśniała jakieś złe, czy podejrzane rzeczy, które sama realizuje". "Więc być może będziemy musieli kilkanaście miesięcy poczekać na wyjaśnienie tej sprawy, ale ona na pewno doczeka się wyjaśnienia" - dodał.