Poprawa stosunków z Rosją wzmocni pozycję Polski w Unii Europejskiej, na czym Ukraina może tylko zyskać - dodaje dziennik. Podkreślając, że władze w Warszawie ustaliły już termin wizyty Tuska w Moskwie a milczą na temat wizyty premiera w Kijowie, rozmówcy ukraińskiego dziennika nie zgadzają się z tezą o zmianie priorytetowych kierunków polskiej polityki zagranicznej. - Ukłon Tuska w stronę Moskwy można zrozumieć. Podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości Polska straciła część swego autorytetu na arenie międzynarodowej. (...) Nowe władze Polski mają lepszą opinię w Europie (...), i ich możliwe wysiłki na rzecz Ukrainy, nawet jeśli będzie ich mniej niż w czasach Jarosława Kaczyńskiego, przyniosą większe korzyści - powiedział gazecie Ołeksandr Suszko z Centrum Przemian i Polityki Zagranicznej Ukrainy. "Hazeta 24" wskazuje, że panująca w niektórych polskich kręgach opinia o "drastycznym pogorszeniu stosunków z Ukrainą" jest w pierwszej kolejności wynikiem pogorszenia sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej, wywołanej przez wejście Polski do strefy Schengen i protest polskich celników. - To przesada - uważa cytowana przez dziennik polska publicystka Maria Przełomiec. - Dziś priorytetem polskiej polityki wschodniej jest Rosja, ale to dobrze. Jeśli Warszawa będzie miała dobre stosunki z Moskwą, wzmocni się jej pozycja w UE. Silniejsza Polska może bardziej efektywnie promować interesy Kijowa, czy Tbilisi - powiedziała Przełomiec. Podobnego zdania jest Serhij Herasymczuk z kijowskiej Grupy Badań Strategii i Bezpieczeństwa. - Plotki o zmianie priorytetów w polityce zagranicznej Polski nie odpowiadają rzeczywistości. (...) Poprawa stosunków z Rosją jest raczej taktycznym krokiem Warszawy, która nie będzie forsować podobnej polityki na szczeblu ogólnoeuropejskim - powiedział Herasymczuk dziennikowi "Hazeta 24".