Co się stało? Premier nie mógł się obudzić, obudził się, ale nie chciał rozmawiać? Według informacji Mariusza Piekarskiego, premier celowo uniknął rozmowy z przywódcą Stanów Zjednoczonych. Donald Tusk nie chciał rozmawiać z Barackiem Obamą nieprzygotowany, nie mając pełnej wiedzy o rozwiązaniach, które Biały Dom może nam zaproponować w zamian za rezygnację z tarczy antyrakietowej. Taka rozmowa w środku nocy bez konsultacji z ludźmi prowadzącymi projekt tarczy mogłaby osłabić naszą pozycję negocjacyjną - usłyszał dziennikarz RMF FM w kręgach rządowych. Tusk miał nie podnieść słuchawki, by nie rozpoczynać tych rozmów z najwyższego poziomu i aby nie składać przez telefon żadnych deklaracji Obamie. Stąd też poranna wizyta w Ministerstwie Spraw Zagranicznych najpierw niskich rangą amerykańskich urzędników, potem próba kontaktu Radosława Sikorskiego z Hillary Clinton, a dopiero później przełożona z nocy rozmowa Tusk-Obama. Jak twierdzi rzecznik rządu Paweł Graś, taka sekwencja wydarzeń to "przemyślana taktyka MSZ". - Strona polska zaproponowała, żeby ta rozmowa (Obama-Tusk) odbyła się dziś. Chcieliśmy, żeby pierwsze odbyło się spotkanie amerykańskiej delegacji z Radosławem Sikorskim oraz rozmowy z Hillary Clinton, a na końcu Baracka Obamy z Donaldem Tuskiem - wyjaśnił Graś w TVN24.