W minioną środę, prezydent, mówiąc w "Kropce nad i" w TVN24, że jego obecność na rozpoczętym tego dnia szczycie UE w Brukseli "jest potrzebna", zaznaczył, że ustąpił miejsca ministrowi finansów, gdy debata dotyczyła kryzysu na rynkach finansowych." - Gdy była rozmowa o sprawach technicznych, finansowych to powiedziałem premierowi, żeby został, a ja poproszę ministra finansów - relacjonował Lech Kaczyński. Podkreślił wtedy, że zwrócił się do premiera: "powiedzcie mi co było, chciałbym wiedzieć". Według prezydenta - szef rządu miał odpowiedzieć: "chcieć to ty sobie możesz". - Zapomniałem już o tym - dodał prezydent. - Bycie premierem Polski w tych czasach bardzo ciekawych, a w ostatnich tygodniach trudnych, bycie premierem rządu dużego europejskiego państwa to wielkie, kapitalne wyzwanie, to nie jest dla mnie przystanek w marszu do... - mówił Donald Tusk w TVN pytany o ewentualne kandydowanie w wyborach prezydenckich 2010 roku. W poniedziałkowej audycji "Teraz My", premier powiedział, że "bardzo chciałby przejść tych kilka lat w poczuciu dobrze spełnionej roboty". - Czy może pan zadeklarować, że będzie premierem do 2011 roku, a więc do końca kadencji tego parlamentu? - padło pytanie. - Wiadomo, że bardzo poważnymi kandydatami będą kandydaci dwóch dzisiaj największych partii: PO i PiS i w wielu sondażach pojawia się też moje nazwisko - mówił premier. - I byłbym obłudnikiem, gdybym powiedział: kompletnie mnie to nie interesuje. Natomiast nie trzeba szczególnego zaufania do mnie, by uwierzyć w to, co mówię: wolałbym przejść w jakimś sensie do historii Polski w tym zakresie, który jest mi dostępny, jako bardzo dobry premier, albo chociaż dobry premier, zrobić to, co do mnie dzisiaj należy, niż jako nieustannie ścigający się o zaszczyty człowiek - powiedział Tusk. Podkreślił, że "trzeba być zawsze odpowiedzialnym za to, co się robi w danym momencie". Według premiera, "w wyborach prezydenckich w 2010 powinien wystąpić ktoś, kto będzie miał największe szanse do zbudowania harmonijnej sytuacji politycznej". - Dobrze gdyby prezydent, premier, większość w parlamencie potrafili solidarnie współpracować ze sobą - mówił Tusk. - Dzisiaj kluczowym problemem Polski jest zbudowanie takiego projektu politycznego, takiej sytuacji, takich relacji między głównymi politykami, aby współpraca między prezydentem, premierem, Sejmem, Senatem była na tyle zgodna, by uwzględniała fundamentalne interesy Polski - podkreślił szef rządu. - O tym, czy taką współpracę gwarantują dziś Lech Kaczyński, czy Donald Tusk rozstrzygają opinie ludzi. Co będzie w 2010 roku, gdy będziemy podejmowali decyzję o kandydowaniu w wyborach prezydenckich... Będziemy się też oczywiście kierować wyczuciem skuteczności. Ja nie muszę kandydować za wszelką cenę, ja marzenia polityczne swoje spełniłem - powiedział premier. Premier zadeklarował, że liczy na to, że jego spotkanie z szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim dojdzie do skutku tuż po powrocie ze szczytu UE-Azja. Tusk rozpoczyna we wtorek kilkudniową wizytę w Chinach. Będzie tam m.in. uczestniczył w rozmowach przywódców Azji i Europy w ramach tzw. Spotkania Azja-Europa (ASEM).