zbliża się w sposób bardzo niepokojący. To jest granica, gdzie nasza dobra wola i nasza gotowość współpracy z prezydentem, nawet poza ramami, jakie wytycza prawo, jest wykorzystywana do paraliżowania pracy - podkreślił na konferencji prasowej po posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jak dodał, nie może się zgodzić i nie godzi się na to, aby "interes polityczny jednej z partii opozycyjnych znajdował orędownika w Pałacu Prezydenckim i żeby polegało to na blokowaniu czy utrudnianiu prac polskiego rządu". A co na to wykształciuchy? - Nie damy się sprowokować. Będę cały czas do dyspozycji prezydenta w sprawach, które wymagają naszej współpracy - zadeklarował szef rządu. Dodał, że wydał dyspozycję ministrom obrony narodowej oraz spraw zagranicznych, aby "informowali i byli do dyspozycji prezydenta, zawsze wtedy, kiedy tego oczekuje". - Szanuję fakt, że prezydent jest głową państwa - zapewnił Tusk. Odnosząc się do poniedziałkowego wezwania szefa MSZ Radosława Sikorskiego do prezydenta na konsultacje, Tusk powiedział: "jeśli minister Sikorski (...) gotów jest przerwać swoje uczestnictwo w ważnych obradach za granicą i natychmiast stawić się u prezydenta, to jest to dowód nie na to, że zgrzyta między nami, tylko że mamy jak najlepszą wolę, aby prezydent nie czuł się omijany". - Ale ta wola nie może być wykorzystywana tak bez opamiętania - dodał Tusk. Powołując się na opinie konstytucjonalistów, szef rządu ocenił, że Kancelaria Prezydenta i prezydent nie powinni i nie mają prawa wzywać ministrów. - Chcemy jednak uniknąć napięcia i nawet kiedy widzimy, że ktoś albo nie zna prawa, albo celowo prowokuje, staramy się postępować tak, aby konflikt nie był gorący i permanentny - powiedział premier.