- Mamy do czynienia z kryzysem politycznym dotychczas nieznanym. Grupa przestępcza, która założyła podsłuchy, nie działa w interesie publicznym - mówił premier. Donald Tusk powiedział także, że nie będzie wyciągał konsekwencji wobec polityków, których "grzechem jest niecenzuralna wypowiedź w czasie poufnej rozmowy". Według Tuska "dziś kluczowe zidentyfikowanie zagrożeń i zidentyfikowanie grupy, która działa na rzecz destabilizacji Polski". Tusk dodał, że widać wyraźnie, że niezależnie od intencji poszczególnych aktorów akcja destabilizuje i obniża możliwości państwa polskiego. Dodał, że sekwencja wydarzeń wygląda na planowaną, a nie spontaniczną. Intencją - według premiera - nie jest obniżenie reputacji partii rządzącej, a sparaliżowanie działalności państwa polskiego w sytuacji przełomu w Europie i na Ukrainie. - Wiem, jak łatwo można zelektryzować opinię publiczną nagraniami z rozmów prywatnych, poufnych, o kameralnym charakterze, natomiast dzisiaj kluczowe - i tym będę się zajmował jako premier polskiego rządu - jest zidentyfikowanie zagrożeń, jakie wynikają z tego faktu, a także zidentyfikowanie grupy, która, dziś w jakimś sensie zakonspirowana, działa na rzecz destabilizacji państwa polskiego - mówił Tusk na wspólnej konferencji prasowej z premierem Hiszpanii. Tusk zaznaczył, że nie będzie nikogo odwoływał z powodu "niecenzuralnych wypowiedzi", bo postępowanie według tej zasady "doprowadziłoby bardzo szybko do spustoszenia, nie tylko w polskiej polityce, ale europejskiej czy światowej". - Nie ulega jednak wątpliwości, że bulwersujący zapis niektórych rozmów znajdzie swoją ocenę i w parlamencie, i w czasie przyszłych wyborów - ocenił.- Powiem to po to, aby wyrazić moją solidarność. Uważam, że nielegalne nagrania są zamachem przeciwko jednemu z najważniejszych praw człowieka, prawa wolności i swobody - powiedział Mariano Rajoy, premier Hiszpanii, który zabrał głos zaraz po Donaldzie Tusku.