Podczas konferencji prasowej w Radomiu Donald Tusk został poproszony o skomentowanie spotu opublikowanego przez Mateusza Morawieckiego. W produkcji podsumowanej hasłem "Donald nie kłam", podkreślono współpracę Polski i Rosji w sprawach energetycznych w czasach, kiedy premierem rządu był Tusk. - Mówię bardzo serio. Nie mam czasu, żeby oglądać produkcje filmowe pana Mateusza Morawieckiego - odparł szef PO. - Słuchajcie, ja byłem siedem lat premierem. Dzisiaj jestem liderem partii opozycyjnej, a i tak nie mam czasu, żeby oglądać filmiki Morawieckiego. A on jest premierem polskiego rządu w najbardziej dramatycznym okresie. Drożyzna, energia, wojna - mówił dalej. - I on ma czas nie tylko oglądać, ale jeszcze produkować filmiki. I wyzłośliwiać się pod adresem opozycji. To jest tak naprawdę niegodne premiera. Powiem szczerze, ponieważ był kiedyś moim doradcą. Ja się po prostu bardzo za niego dzisiaj wstydzę - podkreślił Tusk. Orędzie Putina. "Konsekwencje mogą być ponure" W środę rano Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację w Rosji. W najbliższych dniach mają się też odbyć referenda na okupowanych terytoriach. Tusk skomentował także wystąpienie prezydenta Rosji. - Konsekwencje mogą być bardzo ponure. Tak naprawdę zapowiedź tzw. referendów ma oznaczać, że Rosja otworzy sobie możliwość ataku wszystkimi siłami, w tym bronią nuklearną, ponieważ uzna, że to Ukraina zajmuje tereny rosyjskie - ocenił. - Cynizm. Nikogo to nie przekona. Poza tym, że Rosja pręży muskuły i chce pokazać, że jest zdeterminowana. Chce użyć szantażu, że użyje wszystkich argumentów, w tym broni nuklearnej przeciwko Ukrainie, jeśli Ukraina się nie podda - stwierdził Tusk. Były premier zaznaczył, że to "moment próby dla całej Europy" i nie można ulegać szantażowi Putina. - Im bardziej brutalne zapowiedzi ma dla świata i dla Ukrainy, tym nasz świat powinien być bardziej solidarny i konsekwentny i nie ulec w najmniejszym stopniu szantażom. One tak naprawdę pokazują, że Rosja tę wojnę przegrywa - dodał.