W opublikowanym w poniedziałek w tygodniku "Uważam Rze" wywiadzie Kamiński powiedział, że świadek koronny Piotr K. (pseudonim Broda) złożył w 2009 roku zeznania obciążające Drzewieckiego (wówczas ministra sportu). Miało z nich wynikać, że Drzewiecki "utrzymywał przestępcze kontakty z gangsterami z grupy pruszkowskiej". "Sprawa dotyczyła jego zaangażowania w proceder legalizowania pieniędzy mafii, czyli prania brudnych pieniędzy. Z informacji tych wynikało również, że część tych środków została przeznaczona na nielegalne finansowanie PO" - zaznaczył b. szef CBA. Donald Tusk ocenił, że Kamiński miał wiele lat, aby tego typu sprawy wyjaśniać. - Powinien też tego typu kwestie kierować do prokuratury. Kamiński dyskwalifikował się już wielokrotnie. Dzisiaj po raz kolejny potwierdził, że drastyczną pomyłką było mianowanie takiego człowieka na taką funkcję publiczną - powiedział premier dziennikarzom w Brukseli. Jak dodał szef rządu, "chodzenie po redakcjach i opowiadanie tego typu sensacji, kiedy się było kiedyś szefem CBA i nie zrobiło się w tej sprawie nic, co mogłoby wyjaśnić pogłoski - to jest dyskwalifikujące". Tusk przyznał też, że "zacisnął zęby" i współpracował długi czas z Kamińskim, jako szefem CBA, bo "odziedziczył go w spadku po poprzednikach". - Nigdy w takiej sprawie nie dał ani jednego sygnału - zapewnił premier. Ocenił też, że jest "coś nadzwyczaj dwuznacznego i brzydkiego w tym, że Kamiński uznał, iż w tej chwili chce się podzielić tymi sensacjami z opinią publiczną". PiS zapowiedziało, że złoży wniosek o zwołanie podczas najbliższej sesji Sejmu nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Sprawiedliwości w tej sprawie. PiS chce, aby zaproszeni na posiedzenie zostali Kamiński oraz prokurator generalny Andrzej Seremet.