Teraz rozumiem, że Kaczyński chce móc powiedzieć swoim: To Tusk nie chce koalicji z PiS, dlatego musimy ją zawrzeć z Samoobroną. To Platforma ma być winna - dodaje lider PO. - Od 29 grudnia wiadomo, że albo będą wcześniejsze wybory, których perspektywa wywołuje w Sejmie panikę albo powstanie jakaś koalicja - ripostuje Kaczyński. - Wymyśliłem więc kompromis, jak rozwiązać konflikt w Sejmie, i podjąłem wstępne rozmowy, by zapewnić rządowi większość - tłumaczy związek PiS-u z Samoobroną i PSL. Donald Tusk w rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" podkreśla, że pytał Kaczyńskiego po co rozmawia z Samoobroną i LPR. - Wyjaśniał, że to dobrze dla Polski, aby te partie cywilizować - opowiada Tusk. - Kaczyński odpowiedział, że jest zainteresowany budową partii, która zbierze głosy rozczarowanej części społeczeństwa. Dlatego odpowiada mu związanie koalicyjne Samoobrony i LPR. Koalicja z PO zaś spowoduje, że te partie mogą odzyskać wyborców, którzy przeszli do PiS - relacjonował lider Platformy. Tymczasem prezes PiS mówi "Rzeczpospolitej", że martwi go "powrót do języka wykluczenia, którym Donald Tusk posługiwał się w ciągu ostatnich tygodni". - Stawianie nam zarzutu, że jesteśmy zagrożeniem dla demokracji, jest skrajnie nieprzyzwoite - mówi Jarosław Kaczyński. O koalicji z Samoobroną i PSL mówi, że "rozmowy są najbardziej zaawansowane, ale nieprawdą jest, że zostały poczynione jakieś ustalenia". I dodaje: - Nic nie jest jeszcze przesądzone. Wszystko wskazuje więc na to, że negocjacje przypominają partyjkę brydża. Nie można powiedzieć za dużo ani za mało, nie można też do końca nikomu zaufać, bo nie ma pewności, że w którymś momencie ktoś nie wywróci karcianego stolika. Posłuchaj analizy Konrada Piaseckiego: