- Spór ideologiczny o ilość zamrożonych zarodków mniej mnie jakoś ekscytuje, powiem szczerze, nie przywiązywałbym do niego aż tak kluczowej wagi - powiedział Tusk na piątkowej konferencji prasowej. - Nie sądzę, aby to stało się osią konfrontacji wewnątrz Platformy - dodał. Projekt ustawy o in vitro przygotowała posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska; zakłada on utworzenie rejestru dawców komórek rozrodczych i zarodków, zakazuje macierzyństwa surogacyjnego. Projekt dopuszcza mrożenie zarodków jako metody ich przechowywania; zakazuje natomiast handlu komórkami rozrodczymi lub zarodkami. Politycy PO są jednak podzieleni w kwestii in vitro. W połowie kwietnia minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiedział, że jeśli do Sejmu trafi projekt Kidawy-Błońskiej, to złożony zostanie także drugi projekt - jego autorstwa. W poprzedniej kadencji Sejmu Gowin zgłosił projekt, według którego in vitro byłoby dostępne tylko dla małżeństw; projekt nie przewidywał też mrożenia zarodków. - Mam równy dystans do obu projektów, ponieważ rozumiem argumenty i jednej, i drugiej strony. Tak naprawdę dzisiaj kluczową sprawą jest pytanie o finansowanie tej procedury - powiedział Tusk. Jak mówił, w tej chwili gdy "jest tak wielka konkurencja na różne procedury lecznicze, gdzie coraz więcej leków i procedur wchodzi na rynek, ludzie (...) domagają się, by każdy z tych leków - często one ratują życie - był dostępny". Tusk ocenił, że "ostatnie zamieszanie z lekami onkologicznymi wyraźnie pokazuje, jak wielkie tu jest ciśnienie". Za główny problem uznał zatem to, na ile stać nas na to, aby w pełni finansować także in vitro.