- Dotykamy bardzo delikatnej materii, ale być może to jest jakieś nieporozumienie - powiedział premier na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Jak dodał, "nie bardzo wie", czego dotyczy wypowiedź lidera PiS, "co opisuje - czy stan psychiczny, czy rzeczywistą niemożność rozpoznania". - Ale minęło bardzo wiele miesięcy od tamtego czasu i nigdy nie słyszeliśmy z ust Jarosława Kaczyńskiego, aby kwestionował w związku z tym postępowanie kogokolwiek - powiedział premier. - Ja nigdy do tej pory nie spotkałem się z wątpliwościami, dziwię się, że one się teraz z pojawiają - zaznaczył. Jednocześnie podkreślił, że "sprawa jest i drastyczna, i delikatna równocześnie". - Nie chcę wchodzić z butami w sferę też psychicznych przeżyć Jarosława Kaczyńskiego, związanych z katastrofą. Więc jeśli coś może dziwić, to to, że ta dość taka bulwersująca deklaracja pojawia się teraz, nie wiem dlaczego - ocenił. Jarosław Kaczyński powiedział w poniedziałek, że nie rozpoznał ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego po przywiezieniu go do Polski. - Nie ukrywam, że o ile rozpoznałem ciało mojego śp. brata na lotnisku (w Smoleńsku), i tu nie miałem wątpliwości, podałem zresztą charakterystyczne cechy i one zostały potwierdzone - bliznę na ręce po ciężkim złamaniu - o tyle, kiedy już widziałem ciało przywiezione do Polski w trumnie, to go nie rozpoznałem. Tutaj to był człowiek, który w ogóle nie przypominał mojego brata. Mówiono mi, że to on - oświadczył prezes PiS. W ubiegłym tygodniu Naczelna Prokuratura Wojskowa w komunikacie przesłanym PAP poinformowała, że nieprawdziwa jest informacja podawana przez niektóre media, jakoby prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej podejrzewała, że w krypcie na Wawelu pochowano szczątki innych osób niż prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz jego małżonki Marii. W poniedziałek rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk Zbigniew Rzepa powiedział PAP, iż ubiegłotygodniowy komunikat zachowuje swoją aktualność.