Donald Tusk spotkał się w piątek z mieszkańcami Krakowa. Uczestniczy on w premierze musicalu "1989" w reżyserii Katarzyny Szyngiery od piątku można oglądać w Krakowie, na Dużej Scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego. Twórcy spektaklu "1989" pokazują upadek komunizmu z nowej perspektywy. - Jesteśmy "pod wrażeniem" tych awantur, wojny, jaką władza wykonawcza wytacza instytucjom kultury w całej Polsce. "1989" to wielka historia o autonomii kultury, wolności. Jestem z tego pokolenia. To historia o mnie, o znajomych, którzy trafili do politycznego świata. Nieważne było, jakie ktoś ma poglądy polityczne. Jeśli nie gwałcą one prawa to ma prawo do swobodnej ich ekspresji - zaczął swoje wystąpienie lider PO. Podkreślił, że "wojewodowie, prezydenci, ministrowie i premierzy powinni z daleka trzymać się od jakichkolwiek wpływów na to, co dzieje się w polskiej książce, teatrze czy filmie". - We współczesnym świecie kultura zaczyna przegrywać. Nieważne, kto ma jakie poglądy, zawsze powinien mieć prawo do ekspresji, do wyrażania własnego słowa. Władza nie może ingerować w to, co dzieje się w polskim teatrze, kinie, literaturze - dodał. Tusk zaznaczył, że "550 tys. Polek i Polaków każdego dnia - za marne pieniądze - wzmacnia, ratuje polską kulturę. To nie tylko Ci znani z desek teatrów, ale także pracownicy muzeów czy domów kultury. Dziś, niestety, mają prawo czuć się przez władzę pogardzani". Głosowanie nad lex Czarnek 2.0 Sejm nie zgodził się w czwartek na uchwałę Senatu, który chciał odrzucenia nowelizacji Prawa oświatowego, regulującej m.in. zasady działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach, zwiększającej nadzór kuratorów, a także wprowadzającej zmiany w edukacji domowej. Odrzucenie przez Sejm uchwały Senatu oznacza, że trafi ona teraz do prezydenta. Na sali nie było trzech przedstawicieli KO: Eugeniusz Czykwin, Bogusław Sonik i Ryszard Wilczyński. - Dyscyplina to jest jeden z tych egzaminów, który trzeba po prostu zdać, żeby przekonać Polaków do siebie w wyborach. Kto nie głosuje, ten nie kandyduje. Będę się trzymał tej zasady bardzo skrupulatnie - zareagował Donald Tusk pytany o głosowanie. - Jeśli ktoś nie głosuje bez wyraźnie jednoznacznie brzmiącego usprawiedliwienia, bo ma kiepskie wytłumaczenie dla tego faktu, po prostu już nie będzie więcej w polskim parlamencie. Mogę to państwu tutaj zadeklarować. Ci, co mnie znają, wiedzą, że będę tutaj bardzo konsekwentny - zapewnił lider PO. Tusk: Za te ścieki mogłyby zamienić się w rzeki Były premier podał, że "PiS przeznaczył 700 mln na informacyjny ściek, który nie wiadomo dlaczego nazywa się telewizją publiczną". - Mało kto pamięta, że na ten permanentny festiwal nienawiści i pogardy władze PiS-u przeznaczyły już 12 mld 800 mln złotych. Za te pieniądze ścieki mogłyby się zamienić w rzeki. To najbardziej brutalna i tępa propaganda, jakiej Polska nie widziała - mówił. Donald Tusk został zapytany też o przegrane głosowania PiS. - Mam satysfakcję, bo widzę jak ten obóz zaczyna się rozpadać. Mamy do czynienia z bałaganem, którego skutki są poważniejsze niż kilka głosowań przegranych w Sejmie. Z tego niepewnego statku niektórzy zaczynają uciekać. Mamy władzę w stu procentach sobą, wojenką między Morawieckim, Kaczyńskim i Ziobro - stwierdził. Dodał, że w "tak trudnym czasie wojny, szalejących cen, nie mamy władzy". - Mamy partię skupioną na własnych interesach - podkreślił. - Zgoda to czarny sen Kaczyńskiego. Znam go od dawna i wiem, jak działa. Zniszczyć, podzielić i zrzucić winę na kogoś innego. On robi to od dawna, od 1989 roku - spuentował.