W poniedziałek w programie "Tomasz Lis na żywo" w TVP2 Tusk podkreślał, że kluczowy dla reformy służby zdrowia jest projekt dotyczący przekształcania szpitali w spółki prawa handlowego i przekazania ich samorządom, bo - jak przekonywał - szpitale muszą wreszcie odpowiedzialnie liczyć pieniądze. - Mówię z pełną odpowiedzialnością: albo zostanie przyjęty ten twardy, bardzo odpowiedzialny projekt zmiany zoz-ów w spółki prawa handlowego i przejęcia przez samorządy, które mają stać się właścicielem i gospodarzem szpitali albo szpitale będą upadały i metodą upadłości, likwidacji będą prywatyzowane - powiedział premier. Pytany o dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, Tusk zaznaczył, że aby mogły się one pojawić, musi zostać przygotowany koszyk świadczeń gwarantowanych, bo wówczas będzie wiadomo "co każdemu należy się za składkę". - Mogę zagwarantować - to, co jest ważne, aby w roku 2009 pakiet reform zaczął funkcjonować to, żeby do jesieni te zazębiające się ustawy zostały przyjęte przez Sejm i zaakceptowane przez prezydenta i będziemy z tym gotowi - zapewnił szef rządu. - Ja jestem gotów w sprawie ochrony zdrowia i reformy... do prezydenta pójdę na kolanach, jeśli będzie trzeba - dodał. Zdaniem Tuska prezydent Lech Kaczyński "nie oszczędza rządu" jeśli chodzi o zapowiedzi tego, co w przyszłości zawetuje. - Nie mam lęku magicznego przed prezydentem, ale nie chciałbym, żeby para szła w gwizdek - dodał premier. - Znajdę, jak sądzę, sposób przekonania prezydenta, jeśli chodzi o te dwie wielki rzeczy: emerytury pomostowe i zmiany w ochronie zdrowia, bo będę starał się uświadomić panu prezydentowi, że alternatywą dla naszych rozwiązań będą upadające szpitale i brak jakichkolwiek emerytur dla tych, którzy pracują w ciężkich warunkach - powiedział szef rządu. Jak mówił, chce przekonać prezydenta, że istnieją takie sprawy jak stadiony, autostrady, szpitale, czy emerytury, gdzie "można uznać, iż różnice partyjne czy ideologiczne nie są kluczowe". - Uważam, że skoro ja mogę podjąć takie ryzyko to i pan prezydent też może - mówił. - Będę prosił pana prezydenta: nie wetuj prezydencie tego, co jest ewidentnie sensowe, nie broń swojej partii i swojego brata kosztem normalnych ludzi w Polsce; tych, którzy czekają naprawdę na zmiany jeśli chodzi o szpitale czy emerytury - powiedział premier. Tusk zadeklarował, że "jest determinowany, aby przeprowadzić reformę systemu emerytalnego". Jak mówił, chodzi o to, by ludzie po 50. roku życia "pracowali i godnie zarabiali". - Oczywiście, spodziewam się tutaj protestów tych, którzy mają inny pogląd - dodał. - Zaproponuję jako rząd, jako ja osobiście, polskiemu Sejmowi i także nauczycielom, rezygnację z emerytur pomostowych także po to, by nauczyciele mogli więcej zarabiać - mówił. Przekonywał, że celem zmian jest "uchronienie ludzi po 50. przed ucieczką we wcześniejsze, czy pomostowe emerytury, które są zawsze wyraźnie niższe niż wynagrodzenia". Pytany o ocenę połowy kadencji prezydentury Lecha Kaczyńskiego, Tusk odparł, że nie jest dla niego dobra sytuacja, w której miałby recenzować głowę państwa. Dopytywany, dodał, że prezydent "włożył dużo energii i starań jeśli chodzi o kierunek wschodni polskiej polityki zagranicznej". - Nie zawsze z dobrymi efektami, bo nie ma tutaj ludzi tak genialnych, że zawsze będą uzyskiwali dobre efekty, ale na pewno był bardzo zaangażowany i to może przynieść w przyszłości także dobre skutki - powiedział Tusk. Dodał, że uważa, iż częste wizyty prezydenta na Litwie, czy w Gruzji "są spowodowane jego głęboką wiarą w to, że Polska ma do odegrania istotną rolę na wschodzie", choć czasami są "niezrozumiałe dla niektórych obserwatorów" i "mogą sprawiać wrażenie pewnej ekstrawagancji". Tusk powtórzył, że nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich w 2010 roku. - Nie wykluczone, ale nie jest to dzisiaj motywacją mojego działania - powiedział, pytany, czy będzie ubiegał się o stanowisko prezydenta. - Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział: nie interesują mnie wybory prezydenckie, ale też nie powiedziałbym prawdy, gdybym powiedział: myślę o wyborach prezydenckich - dodał. Na pytanie, czy Jerzy Miller otrzymał wstępną propozycję zastąpienia Ewy Kopacz na stanowisku ministra zdrowia, Tusk zaprzeczył. - Nie było żadnych rozmów - powiedział.