Tusk chce inspekcji NATO w Kaliningradzie
Rząd nie zamierza bezwarunkowo zgadzać się na rosyjskie kontrole w bazach tarczy antyrakietowej. W zamian za to Polska chce przeprowadzania przez NATO inspekcji w rosyjskich bazach w Kaliningradzie -- nieoficjalnie dowiedział się "Wprost".
Sprawa rosyjskich inspekcji pojawiła się podczas ostatniej wizyty polskiego premiera w Moskwie. Kreml zażądał umieszczenia stałych obserwatorów w amerykańskich bazach, które mają powstać nad Wisłą. Tusk odrzucił ten wariant. -- Rząd polski nie zakłada stałej obecności oficerów wojsk trzecich na terenie Polski i tej bazy -- oświadczył. Nie wykluczył jednak, że Rosjanie będą mogli dokonywać czasowych inspekcji w tych bazach.
Z ustaleń "Wprost" wynika, że Tusk zamierza wykorzystać tę sprawę do uzyskania możliwości kontrolowania rosyjskich baz wojskowych w obwodzie kaliningradzkim. - Wykluczamy sytuację, w której ten monitoring będzie jednostronny. Jeśli Rosjanie chcą przeprowadzać inspekcje w bazach znajdujących się na terenie Polski, to muszą się zgodzić na wpuszczenie kontroli do obwodu kaliningradzkiego -- mówi informator "Wprost" w otoczeniu Donalda Tuska.
Obwód kaliningradzki leży nad Morzem Bałtyckim, graniczy z Polską i Litwą. Ten niewielki skrawek terytorium jest jednak najbardziej zmilitaryzowanym obszarem Rosji. Znajdują się tam wojska morskie, lądowe, powietrzne i rakietowe. Te bazy nie podlegają obecnie żadnym inspekcjom. -- Wszystko przez to, że Rosja zawiesiła swoje uczestnictwo w traktacie o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie -- tłumaczy w rozmowie z "Wprost" gen. Stanisław Koziej, były wiceminister obrony narodowej.
Jak Koziej ocenia pomysł zażądania od Moskwy zgody na wpuszczenie kontroli w Kaliningradzie? -- Moim zdaniem, należałoby spróbować wykorzystać sprawę rosyjskich inspekcji w bazach w Polsce od nakłonienia Kremla do powrotu do traktatu o broni konwencjonalnej -- mówi nam.
Michał Krzymowski
INTERIA.PL/Wprost