Szef rządu liczy na jak najszybsze spotkanie z Lechem Kaczyńskim w tej sprawie. - I przede wszystkim na wyjaśnienie, aby tego typu okoliczności więcej nie miały miejsca i udrożnienie naszej komunikacji (...) A tym panom, którzy pozwolili sobie użyć tragedii, jaką wszyscy przeżyliśmy do takich własnych politycznych przepychanek, mogę tylko powiedzieć, że bardzo brzydko się zachowali - powiedział w niedzielę Tusk podczas briefingu na lotnisku w Gdańsku. Kancelaria Prezydenta twierdzi, że przed wylotem do Chorwacji Lech Kaczyński nie miał informacji o wypadku CASY. MON podaje, że próbował poinformować o tym BBN, ale bezskutecznie. BBN odpowiada, że o takich zdarzeniach prezydenta powinno się informować bezpośrednio. - Zwracam się z gorącym apelem do wszystkich zaangażowanych w tę niestosowną dyskusję, zarówno do pracowników kancelarii pana prezydenta, którzy wywołali w sposób niewłaściwy i niepotrzebny całe to zamieszanie, jak i do urzędników i oficerów odpowiedzialnych za komunikację, żeby w ciszy i stosownym do tej tragedii nastroju, sprawę rozstrzygnęli - dodał szef rządu. Premier podkreślił, że uważa "za coś wyjątkowo podłego", aby przy tej okazji "ktoś komuś starał się udowodnić swoją przewagę". - To nie jest polityka, to są naprawdę poważniejsze sprawy niż ambicje kilku panów ministrów - ocenił. Tusk zaznaczył, że przedstawione w niedzielę przez MON bilingi dowodzą, że próbowano skontaktować się z otoczeniem prezydenta. Tusk dodał, że osobiście nawet dzwonił też w drodze na lotnisko do Mirosławca do Lecha Kaczyńskiego, aby powiedzieć mu o tragedii, ale ten zdążył już wylądować w Zagrzebiu. W sobotę zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Robert Draba powiedział, że L. Kaczyński nie został przed wylotem do Chorwacji poinformowany o katastrofie. Draba sugerował, że winny w tej sprawie jest MON. Jak mówił, informacje o tego typu katastrofie ma najpierw resort obrony i to MON, albo przez kancelarię premiera, albo bezpośrednio, powinien błyskawicznie przekazać informacje Kancelarii Prezydenta. Zastępca szefa BBN gen. Roman Polko stwierdził z kolei w sobotę, że informacje o wypadku CASY należało przekazać przez sekretariat prezydenta, który działa całą dobę, a nawet przez oficerów BOR, którzy zawsze są przy głowie państwa. Wypowiedzi Draby i Polko wywołały w sobotę polityczne zamieszanie. Minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński zapewnił w niedzielę, że "nie było intencją prezydenta, by robić "aferę", z faktu, że nikt go na czas nie poinformował o wypadku samolotu CASA. W katastrofie wojskowego samolotu transportowego CASA C-295M, który w środę wieczorem ok. godz. 19.07 rozbił się w okolicach Mirosławca (Zachodniopomorskie), zginęło 20 lotników. Trwa badanie przyczyn wypadku.