- Przyjrzę się całej tej sprawie, bo wszyscy mamy dosyć takiej atmosfery narastającej nieufności wynikającej z takiego poczucia, że ciągle ktoś kogoś podsłuchuje i dlatego nie powiem, że dobrze się stało, bo źle się dzieje w tej materii, ale szybko przejrzymy, po pierwsze przepisy, po drugie praktykę. Bo wydaje się, że zbyt łatwo udziela się zgód na zakładanie podsłuchów, zbyt łatwo publikuje się podsłuchy - powiedział dziennikarzom Tusk. Dodał, że w tej sprawie "mały rachunek sumienia" powinni zrobić politycy i ustawodawcy oraz dziennikarze. W sobotę "Rzeczpospolita" napisała, że ABW nagrała rozmowę dziennikarza "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza oraz Bogdana Rymanowskiego z TVN, prowadzoną z telefonu Wojciecha S. Prokuratura i ABW zapewniają, że nie było podsłuchu dziennikarzy, lecz wyłącznie podejrzanego o korupcję Wojciecha S. Premier, pytany, czy będą dymisje w ABW, odparł: - Co do wniosków dotyczących samej ABW po tym audycie i przejrzeniu, co naprawdę się dzieje w sprawach podsłuchów, wtedy podejmę odpowiednie decyzje. Dzisiaj jest za wcześnie, żebym zapowiadał konkretne decyzje. Tusk pytany o ogólną liczbę podsłuchów w Polsce, odpowiedział, że nie jest to pytanie do niego i nie ma żadnej wiedzy na ten temat. - Nawet powiem szczerze - mam wrażenie, że są instytucje, albo osoby w Polsce, które zajmują się zakładaniem podsłuchów, zupełnie nie tam gdzie trzeba i nie temu, komu trzeba. Sam tym się też nie interesowałem, ponieważ to jest przestrzeń, która powinna być otoczona jednak daleko idącą dyskrecją. To co się dzieje dzisiaj sprawia na wszystkich wrażenie zbyt dużej dowolności jeśli chodzi o zakładanie podsłuchów i publikowania tego, co wynika z podsłuchów - cenił szef rządu. Premier przyznał, że ma w tej sprawie pretensje do gazet. - Z całą pewnością publikowanie treści podsłuchów jest czymś, czego nie życzyłbym nikomu, także żadnej gazecie - dodał.