Tusk pytany dziś w programie "Kropka nad I" w TVN24, czy będzie prosił prezydenta, aby nie odsyłał ustawy medialnej do Trybunału Konstytucyjnego, powiedział: "Ja chyba nie jestem tą osobą, którą prezydent wysłucha ze szczególną uwagą, jeśli chodzi o rekomendacje dla ustaw". Jak jednak dodał - gdyby jego prośba wpłynęła na stanowisko prezydenta - to on za pomocą mediów prosi Lecha Kaczyńskiego o szybkie podpisanie ustawy medialnej. Prezydent pod koniec maja ocenił, że ustawa medialna może być niezgodna z konstytucją. Zastrzegł jednocześnie, że nie podjął jeszcze decyzji, czy ją podpisze, zawetuje, czy też skieruje do Trybunału Konstytucyjnego. Uchwalona pod koniec maja przez Sejm nowelizacja ustawy medialnej zakłada m.in. likwidację abonamentu rtv od 2010 r., a w zamian przekazywanie corocznie z budżetu państwa na media ok. 900 mln zł oraz przekształcenie regionalnych oddziałów TVP w samodzielne spółki. Z dniem wejścia w życie ustawy wygasną obecne kadencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz zarządów i rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia. Ich członkowie mają pełnić swoje funkcje do czasu powołania następców. Nowe zarządy w ogólnopolskich: TVP i Polskim Radiu mają być trzyosobowe, w spółkach regionalnych jednoosobowe. Tusk pytany, czy martwi go sytuacja w telewizji publicznej i promowanie w TVP partii Libertas, powiedział: "Martwi mnie to, co się dzieje w telewizji publicznej, ale martwi mnie już od dłuższego czasu". Jak dodał, telewizja publiczna rządzona jest przez "kolegów" Jarosława Kaczyńskiego, których prezes PiS w tej instytucji - jak się wyraził premier - "zamontował". - Ci sami ludzie rządzili telewizją wtedy, kiedy rządzili Polską Kaczyński, Lepper i Giertych, i ta telewizja wygląda teraz tak, a nie inaczej, ponieważ ktoś, kiedyś wpadł na pomysł, aby tym dżentelmenom media publiczne dać do dyspozycji - stwierdził szef rządu.