Igor Tuleya udzielił wywiadu na łamach "Rzeczpospolitej". Otwarcie krytykujący rządy PiS sędzia był pytany o sprawę podsłuchów dokonywanych za pomocą systemu Pegasus w minionych latach, gdy za bezpieczeństwo odpowiadał gabinet Mateusza Morawieckiego. Gazeta zwróciła się do rozmówcy, czy sędziowie - rozstrzygając o zastosowaniu kontroli operacyjnej - wiedzą dokładnie, jakie środki inwigilacji zostaną zastosowane. - Nie mamy takiej wiedzy. A bierze się to z tego, że sędziowie nie znają się na technicznych aspektach kontroli operacyjnej, na urządzeniach czy sposobach prowadzenia działań, które ciągle się zmieniają - powiedział Igor Tuleya i podkreślił, że przepisy w tym zakresie powinny zostać znowelizowane. Igor Tuleya: Bardzo prawdopodobne, że wydałem zgodę na użycie Pegasusa Sędzia stwierdził, że w trakcie 14 lat swojej pracy w pionie karnym Sądu Okręgowego w Warszawie wielokrotnie orzekał w sprawach stosowania inwigilacji. Dodał, że przez ten czas sam mógł podjąć "około tysiąca decyzji" w tym zakresie. - Jest to bardzo prawdopodobne, że wydałem zgodę na użycie Pegasusa, nie mając świadomości, jaki system będzie wykorzystywany przez służby - oznajmił Tuleya. Jak stwierdził, osobiście czuje się "wykorzystany" w "nieczystej grze służb". Zdaniem rozmówcy sędziowie dowiedzieli się o istnieniu systemu Pegasus z mediów. - Trzeba też pamiętać, że sąd - rozpatrując wniosek o użycie kontroli operacyjnej - bazuje na skromnym materiale dostarczanym przez służby - przekazał. "Dopóki prawo się nie zmieni, nie będziemy całkowicie bezpieczni" Tuleya był także dopytywany, czy sam padł ofiarą podsłuchów. Sędzia powiedział, że osobiście używa "starej nokii", dlatego nie ma podejrzeń, aby służby stosowały wobec niego zaawansowane środki kontroli. Jednocześnie nie wykluczył użycia tradycyjnych metod inwigilacji, choć - jak przyznał - "nie zwraca uwagi na takie rzeczy", ponieważ "w nokii ciągle coś trzeszczy". Sędzia dodał również, że obywatele nie mogą czuć się bezpiecznie, bo nie ma całkowitej pewności, kogo i na jaką skalę służby dokładnie podsłuchiwały. - Póki co żadnych istotnych zmian w prawie nie widać. A dopóki prawo się nie zmieni, nie będziemy całkowicie bezpieczni - skwitował. Źródło: "Rzeczpospolita" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!