Do Sejmu trafił projekt, pod którym podpisali się posłowie Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050. Ustawa "o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej" zakłada przede wszystkim dalsze zamrożenie cen energii. Autorzy projektu ostrzegają, że rachunki za prąd mogłyby wzrosnąć w 2024 roku o 70 proc. Dlatego proponują dalsze utrzymanie cen z 2023 roku, według taryf zatwierdzonych przez prezesa URE. Dalsze zamrożenie cen prądu ma obowiązywać przez pół roku, od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 roku. Podobnie wnioskodawcy chcą utrzymania cen na rynku energii gazu i ciepła. To jednak nie wszystko. Ustawa o "wsparciu odbiorców energii elektrycznej" zawiera jeszcze dwa dodatkowe elementy. Wrzutka do projektu. Wraca obligo giełdowe Po pierwsze, projekt zakłada przywrócenie obowiązku sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej na giełdach towarowych w rozumieniu ustawy z dnia 26 października 2000 r. o giełdach towarowych. Chodzi o tzw. obligo giełdowe. Dla wytwórców energii oznacza to obowiązek sprzedaży energii na giełdzie, co ma prowadzić do zbliżenia ceny dla klientów do ceny energii na rynku. Chodzi o to, by mniejsze firmy miały szansę konkurować z dużymi koncernami energetycznymi, które w obecnej sytuacji mogą dyktować ceny na rynku. Obecnie obowiązuje nowelizacja z ubiegłego roku. Posłowie PiS znieśli obowiązek sprzedaży energii na giełdzie we wrześniu 2022 roku w Sejmie, ustawa weszła w życie w grudniu. Ustawa wiatrakowa do zmiany Kolejny dodatek do ustawy to liberalizacja zasad budowy elektrowni wiatrowych. Propozycja KO i Polski 2050 zmienia ustawę o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych z 2016 roku. "W szczególności projekt zmierza do zmiany regulacji, które ograniczyły możliwości prowadzenia inwestycji w zakresie elektrowni wiatrowych w związku z wprowadzonymi wymogami dotyczącymi odległości elektrowni wiatrowej od budynku mieszkalnego" - czytamy w uzasadnieniu. Politycy regularnie wracają do sprawy, chcąc zwiększyć udział elektrowni wiatrowych w polskim miksie energetycznym. Długo w Polsce obowiązywała rygorystyczna zasada 10H. Oznaczała, że minimalna odległość wiatraków od budynków mieszkalnych, nie może być mniejsza niż 10-krotność wysokości wiatraka od gruntu, do najwyższego punktu jego łopat. Im większy wiatrak, tym więcej daje energii. Jeśli ma 100 metrów wysokości, najbliższe zabudowania mogły być 1000 metrów dalej. W polskich warunkach oznaczało to praktycznie zablokowanie powszechnej budowy wiatraków, bo trudno było znaleźć odpowiednie lokalizacje. Dopiero na początku 2023 środowisku PiS udało się dojść do kompromisu i wprowadzić nową zasadę odległości od budynków mieszkalnych. Zmiany blokowali politycy Suwerennej Polski. Zbigniew Ziobro wielokrotnie twierdził, że zmiana oznacza droższy prąd i uzależnienie Polski od gazu. Suwerenna Polska chciała odległości 1000 metrów, PiS chciało 500 metrów. Ostatecznie stanęło na 700 metrach i takie rozwiązanie funkcjonuje obecnie. Posłowie KO i Polski 2050 chcą to zmienić. Nowe rozwiązanie będzie uzależniać odległość elektrowni wiatrowej od natężenia hałasu generowanego przez wiatrak. Ustawa zawiera tabele z minimalnymi odległościami od zabudowań w zależności od poziomu dźwięku. Najniższa wartość to 300 metrów od gospodarstw. W czwartek podczas konferencji prasowej Borys Budka poinformował, że do projektu zostaną złożone poprawki. - Będzie poprawka, która doprecyzowuje tę odległość, dlatego że nie dość, że będzie to 500 metrów od zabudowań, to dodatkowo będzie wprowadzona norma hałasu - podkreślił polityk KO. Dziennikarze dopytywali w Sejmie skąd się wzięły zapisy o 300 metrach. - To jest zaimplementowanie dokładnie tych norm, które są dzisiaj stosowane przy badaniu oddziaływania inwestycji na środowisko i to jest zaimplementowanie do ustawy norm środowiskowych w obszarze ochrony ludności przed hałasem - wskazała Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050. Donald Tusk ogra Andrzeja Dudę? Pytanie, dlaczego politycy prawdopodobnie przyszłej koalicji rządzącej zdecydowali się umieścić wszystkie trzy rozwiązania w jednym projekcie. Rozwój energetyki wiatrowej znajdował się w programie wyborczym zarówno Koalicji Obywatelskiej, jak i Polski 2050. Tymczasem na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji prezydent mówił o przyszłej współpracy z ewentualnym, nowym rządem. - Ewentualne weto prezydenta nie może być usprawiedliwieniem dla niezrealizowania państwa obietnic wyborczych - podkreślił wtedy Andrzej Duda. W przypadku potrójnej propozycji KO i Polski 2050 prezydent stanie przed dylematem, czy nawet gdyby chciał, może ustawę zawetować. Zgodnie z zapisami projektu w przypadku zamrożenia cen energii ustawa wejdzie w życie 31 grudnia 2023 roku. Zatem jeżeli prezydent na przykład zdecyduje, że rozwiązania o wiatrakach i obligu giełdowym wymagają dalszej analizy i będzie chciał je na obecnym etapie zatrzymać, będzie musiał również zatrzymać kluczowe dla budżetów wielu Polaków zamrożenie cen energii. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!