- Nie żądałem łapówki - mówi gazecie były premier. Śledztwo w sprawie łapówki prowadzą katowiccy prokuratorzy. Jednak zeznania trafiły również do warszawskiego sądu, który zajmuje się skorumpowanym posłem Andrzejem Pęczakiem. "Dziennik" dotarł do tych akt. Znajduje się tam zeznanie Dochnala, które złożył przed rokiem przed prokuratorami Sebastianem Rohmem i Wojciechem Dybkowskim. "Żądanie zapłaty trzech milionów dolarów Andrzej Pęczak przedstawił podczas naszego spotkania (...). Na spotkaniu powoływał się na premiera Leszka Millera i występował w jego imieniu. Pęczak nie był osobą, która żądała, tylko osobą, która przekazywała to żądanie w imieniu premiera, pana Millera" - zeznał Dochnal. Do takiego spotkania doszło wiosną 2003 roku, a jego tematem miała być prywatyzacja Polskich Hut Stali. Dochnal występował przy tej potężnej transakcji jako lobbysta koncernu LNM, należącego do hinduskiego miliardera Lakshmi Mittala. Łapówka miała zostać wypłacona w szwajcarskim Coutts Banku. Dochnal zeznał, że jego bankier Peter Vogel wystawił stosowną gwarancję bankową na okaziciela. Upoważniała ona do odbioru pieniędzy w momencie, gdy hinduski koncern LNM otrzyma wyłączność negocjacyjną na Polskie Huty Stali. Dochnal twierdzi, że wręczył dokument posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi. Łapówki bank jednak nigdy nie wypłacił, a ważność gwarancji wygasła. Według byłego posła SLD Andrzeja Pęczak te informacje to "bajki".- Jest mi bardzo trudno różne bajki pana Dochnala komentować. Sprawa jest w sądzie, a ja jestem zobowiązany do zachowania tajemnicy śledztwa. Jeśli ta sprawa (łapówka dla Millera - red.) wypłynie na sali sądowej, to się do niej odniosę oficjalnie. Chcę tylko przypomnieć, że ja takiego zarzutu nie mam -powiedział Pęczak. Prokuratorzy nie mają w rękach gwarancji, o której mówił Dochnal. Poszukują tego dokumentu lub chociaż jego elektronicznej kopii. - Ten dokument nie zostanie odnaleziony, bo nigdy nie istniał - zapewnia Leszek Miller, który w tej sprawie był już przesłuchiwany.