- Trwające śledztwo daje podstawę do postawienia zarzutów - mówi prokurator Krzysztof Szczerba, zastępca prokuratora rejonowego. W sprawie przesłuchano policjantów, strażników miejskich, mieszkańców i łowczego, który oddał strzał. - Krąg osób podejrzanych jest wąski. Do piątku zostanie wydane postanowienie o postawieniu zarzutów - mówi Szczerba. Wcześniej prokurator rejonowy Zdzisław Hut mówił, że badany jest wątek przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych oraz stworzenia zagrożenia dla osób postronnych. Za oba czyny grozi do trzech lat więzienia. Rankiem 13 maja w jednym z parków w Ursusie pojawił się łoś. Zaalarmowane służby miejskie poprosiły o pomoc Lasy Miejskie, które wysłały łowczego. Ten nie uśpił zwierzęcia, lecz podjął decyzję o jego zastrzeleniu. Powód? Według jego rozeznania łoś był agresywny. Sprawa o której pierwszy poinformował kanał TVN24 wzbudziła kontrowersje. Odnosili się do niej minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski i Grzegorz Schetyna, minister spraw wewnętrznych. Obaj twierdzili, że w odstrzelając łosia popełniono błąd.