Zgodnie z ordynacją w komisjach wyborczych muszą zasiadać sędziowie, którzy nadzorują prawidłowy przebieg głosowania, bez nich wybory są nieważne. Tymczasem zdaniem tej największej w Polsce organizacji sędziowskiej państwo nie wywiązuje się z przestrzegania art. 178 konstytucji, w którym zapisano, że "sędziom zapewnia się wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu". Sędziowie uznali, że rząd ich zwodzi i nie mogą się doczekać jasnej obietnicy podwyżek. W zależności od pełnionych funkcji sędziowie sądów rejonowych zarabiają od 6,3 tys. do 7,7 tys. brutto (w ubiegłym roku było to od 6 tys. do 6,9 tys. brutto). Wynagrodzenia w sądach apelacyjnych wynoszą od 8,4 tys. do 9,9 tys. (w ubiegłym roku od 8,1 tys. do 9,5 tys.). Czyli pensje rosną, ale zdaniem sędziów zdecydowanie zbyt wolno. Resort sprawiedliwości odpiera te zarzuty i przypomina, że w ubiegłym roku wszyscy sędziowie dostali podwyżkę po tysiąc złotych niezależnie od funkcji. Sędziów w Polsce jest prawie 10 tys., a do "Iustitii" należy niespełna trzy. Od 4 października przez tydzień sędziowie z tego stowarzyszenia będą wysyłać w proteście czerwone kartki do premiera Donalda Tuska - czytamy w "Metrze".