- Jaka była prawda, wiedziałam zawsze. Najciekawsze, że wiedział też to rzecznik (interesu publicznego - red.), bo mówił, że oficer który mnie prowadził, był bardzo inteligentny, bardzo zmyślny; mówiłam: "proszę pana, ja go znam, on taki nie jest" - powiedziała dziennikarzom Gilowska w piątek po rozprawie. - Tak twierdzi pani Gilowska - skomentował słowa b. wicepremier zastępca rzecznika Jerzy Rodzik. Gilowska nie chciała oceniać zeznań dotychczasowych świadków. Jako "bezbrzeżne łajdactwo" określiła postępowanie jej dawnego znajomego Witolda Wieczorka, oficera SB z Lublina, który miał ją fikcyjnie zarejestrować jako agenta. - Wieczorek oceniany był słabo i chciał się po prostu utrzymać w tej robocie, przypuszczam - mówiła. Jej adwokat, mecenas Piotr Kruszyński ocenił, że zgromadzone dowody są "funta kłaków nie warte", a zeznania świadków nie zawierają ważnych sprzeczności pomiędzy tym co mówili u rzecznika i teraz w sądzie. Rodzik nie chciał odpowiedzieć na pytanie dziennikarzy, czy bardziej wierzy Wieczorkowi, który twierdzi, że fikcyjnie zarejestrował Gilowską, czy tez oficerom SB, którzy mówią, ze fikcyjne rejestracje się nie zdarzały. - Takiej oceny mogę dokonać w mowie końcowej" - odparł Rodzik. "Wątpliwość musi zostać wyjaśniona; w którą stronę - zdecyduje sąd - dodał. Oświadczył, że "na dziś" nie przewiduje żadnych wniosków dowodowych, ale nie wyklucza ich po przesłuchaniu kolejnego świadka. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 23 sierpnia. Jeśli nie będzie innych wniosków dowodowych tego dnia mogą rozpocząć się mowy końcowe stron - zapowiadał wcześniej sąd. Dziś zeznawał były szef lubelskiej SB Antonii Kowalski. Być może na kolejnej rozprawie - 23 sierpnia - strony wygłoszą już końcowe wystąpienia. Nie wykluczam, że Witold Wieczorek mógł fikcyjnie zarejestrować Zytę Gilowską - zeznał Kowalski. Dodał, że był tym zaskoczony, bo "do zbyt odważnych w pracy operacyjnej Wieczorek nie należał". - Być może Wieczorek naruszył obowiązujące przepisy, jego postępowanie oceniam bardzo negatywnie. Ucierpiała w dużym zakresie pani Gilowska, której wyrażam współczucie, bo na przeprosiny jest już chyba za późno - powiedział przed sądem. Dodał, że nie potrafi znaleźć racjonalnego wytłumaczenia działań Wieczorka. Potwierdził zeznania innych oficerów SB, że wystarczyło tzw. zabezpieczenie operacyjne, by chronić kogoś przed zainteresowaniem innych wydziałów SB - powiedział świadek. Każdy przełożony był zainteresowany jak największą liczbą agentów, ale główną wartością była jakość informacji - oświadczył świadek. Wczoraj przed sądem w Warszawie zeznawali trzej byli oficerowie SB, przełożeni Witolda Wieczorka - esbeka, który miał prowadzić Gilowską. Zeznali, że Zyta Gilowska nie była agentką Służb Specjalnych PRL. Nie dali wiary także słowom samego Wieczorka - twierdził on, że zarejestrował byłą wicepremier tylko fikcyjnie, by chronić ją i jej rodzinę przed zespołem zajmującym się zwalczaniem "Solidarności".