W niedzielnej rozmowie z PAP Bortnowska-Dąbrowska zwróciła uwagę, że 3,5 letnia dziewczynka jest traktowana "jak paczuszka z DNA". Tymczasem - podkreśliła - trzeba zadać sobie pytanie co będzie, gdy dziewczynka będzie miała kilkanaście lat. - Troska o nią powinna tu dominować - dodała. - Będąc babcią myślę z troską o przyszłości tej dziewczynki. Chciałabym, żeby ktokolwiek zapewnił jej przynajmniej bezpieczeństwo ekonomiczne - podkreśliła publicystka. - Bezpieczeństwo finansowe nie jest wszystkim, ale gdyby ono istniało, sytuacja byłaby lepsza - powiedziała Bortnowska- Dąbrowska, zwracając uwagę na konieczność traktowania z godnością osób pokrzywdzonych tą sytuacją. Kilka dni temu A. Krawczyk, b. radna Samoobrony w łódzkim sejmiku wojewódzkim i b. dyrektorka biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego, ujawniła w "Gazecie Wyborczej", że pracę w partii miała dostać w zamian za usługi seksualne świadczone swojemu szefowi oraz liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi. Później stwierdziła, że Łyżwiński jest ojcem jej 3,5-letniej córki. Krawczyk ujawniła też później, że naciskano na nią, aby usunęła ciążę. Według jej relacji aplikowano jej różne środki farmakologiczne, w tym oksytocynę, które miały wywołać skurcze porodowe. W sobotę wieczorem okazało się - w wyniku przeprowadzonych badań DNA - że Łyżwiński nie jest ojcem dziecka. Jeszcze w sobotę, pełnomocnik Krawczyk stwierdziła, iż w takim razie badaniom tym poddać się powinien Lepper. Łódzka prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo w sprawie "seksafery", nie wie jeszcze czy będzie ustalać ojcostwo najmłodszej córki Anety Krawczyk.