W środę (18 listopada) w Warszawie miały miejsce kolejne protesty związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Policja użyła gazu pieprzowego i siły fizycznej. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak przekazał, że łącznie zatrzymanych zostało 20 osób - w tym 13 z powodu przestępstw. - Mówimy o naruszeniu nietykalności, mówimy o zmuszaniu do zaprzestania wykonywania zadań służbowych - poinformował rzecznik. Według niego, to pokazuje, że środowe zgromadzenia nie tylko były nielegalne, ale też nie miały charakteru pokojowego. "Policjanci eskalowali napięcie" "Wzywam kierownictwo MSWiA do wyjaśnień: dlaczego Policja, choć liczniejsza od protestujących, była tak brutalna wobec kobiet i młodzieży? Po obserwacji przebiegu zdarzeń nie da się uzasadnić decyzji o użyciu środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu czy pałek teleskopowych" - napisał na Twitterze w odniesieniu do tych zajść prezydent Warszawy. W jego ocenie, nieumundurowani i nieoznaczeni - prawdopodobnie operacyjni funkcjonariusze policji - byli bardzo agresywni i swoim zachowaniem tylko eskalowali napięcie. "Tak nie może działać służba, której zadaniem jest troska o bezpieczeństwo obywateli" - podkreślił Trzaskowski.