Ustawę zaskarżył prezydent. Zarzucił jej niezgodność z konstytucją w zakresie, w jakim dopuszcza wypowiedzenie stosunków pracy pracownikom zatrudnionym na podstawie mianowania. Trybunał uznał argumenty prezydenta za słuszne i stwierdził, że ustawa o racjonalizacji zatrudnienia wprowadza trwałe zasady zwalniania pracowników służby cywilnej w oparciu o pozaustawowe kryteria. Nie uwzględnia natomiast statusu pracowników mianowanych. Celem ustawy było ograniczenie zatrudnienia w administracji państwowej co najmniej o 10 proc. etatów, zwiększenie efektywności wykonywania przez nią zadań i obniżenie kosztów funkcjonowania. - Nowej ustawy dotyczącej redukcji zatrudnienia w administracji publicznej nie będzie - zapowiedział minister w kancelarii premiera Michał Boni. Minister Boni przypomniał, że projekt miał na celu wzmocnienie konsolidacji finansów publicznych, co jest zadaniem zasadniczym dla osiągnięcia równowagi finansowej i wzmocnienia pozycji gospodarczej Polski w latach 2011 - 2014. - Oszczędności - mówił Boni - pozwoliłyby też finansować rozwój gospodarczy w okresie, kiedy kończyć się będzie napływ pieniędzy z Unii Europejskiej. Dodał, że oszczędności rząd i tak wprowadza. Zdanie odrębne zgłosiła sędzia Teresa Liszcz, która uznała, że ustawa w ogóle nie była potrzebna. Powiedziała, że skoro urzędników było za dużo, to nie trzeba było w 2009 i 2010 roku, kiedy już był kryzys i planowano oszczędności przyjmować nowych pracowników państwowych. Zdaniem Teresy Liszcz zakres niekonstytucyjności przyjęty w wyroku Trybunału Konstytucyjnego jest stanowczo za wąski i w stosunku do zaskarżenia, i w stosunku do argumentów.