Sprawa ma swój początek w listopadzie 2011 roku, kiedy Janusz Palikot zasugerował, że Jan Krzysztof Bielecki może wykorzystać swoją wiedzę z pracy dla rządu do spekulacji na giełdzie. Bielecki jako szef Rady Gospodarczej przy premierze mógł poznać plany rządu dotyczące podatku od wydobycia surowców. Były premier podał Palikota do sądu o ochronę dóbr osobistych. Kolejne instancje umarzały jednak sprawę, ponieważ sędziowie twierdzili, że wypowiedź Janusza Palikota jest chroniona immunitetem. Jan Krzysztof Bielecki i reprezentujący go mecenas Roman Giertych zdecydowali się złożyć wniosek o wykładnię do Trybunału Konstytucyjnego. Według nich, ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora daje parlamentarzystom prawa większe niż konstytucja i godzi w zasadę sprawiedliwości społecznej oraz równości przed prawem. Rozstrzygnięcia sprawy nie należy spodziewać się szybko, ale możliwe, że poznamy je jeszcze w tym roku - pisze "Wprost".