Trybunał orzekł we wtorek, że zaskarżona przez prezydenta ubiegłoroczna reforma Kodeksu karnego, która zaostrzała kary za niektóre przestępstwa w tym pedofilskie jest niezgodna z konstytucją ze względu na naruszenie procedury legislacyjnej. Oznacza to, że prezydent musi odmówić podpisania tej ustawy. Jak mówiła prezes TK Julia Przyłębska, nowelizacja jest niezgodna z art. 7 w związku z art. 112 oraz z art. 119 ust. 1 konstytucji. Jak dodała, Trybunał umorzył też postępowanie w pozostałym zakresie. Orzeczenie zapadło większością głosów. Zdanie odrębne złożył wiceprezes TK sędzia Mariusz Muszyński. "Orzeczenie TK zapadłe w następstwie zainicjowania kontroli prewencyjnej ma charakter wiążący. Oznacza to, że w wypadku stwierdzenia przez Trybunał niezgodności przedłożonego projektu z konstytucją, prezydent musi odmówić jego podpisania. Postępowanie ustawodawcze w tej sytuacji ulega zamknięciu, a ustawa nie dochodzi do skutku" - powiedział w początkowych zdaniach uzasadnienia wyroku sędzia TK Justyn Piskorski. Przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt nowelizacji Kodeksu karnego m.in. zaostrzający kary za niektóre przestępstwa, w tym pedofilskie, został złożony w Sejmie poprzedniej kadencji 14 maja ub.r. Projekt był procedowany w niewłaściwym trybie i bez zachowania wymaganych terminów - uznał we wtorek Trybunał Konstytucyjny. Według Trybunał nieprawidłowy tryb postępowania miał miejsce od początku procedury. TK o niezwykle szybkie tempie procedowania Zdaniem TK narzucone tempo procedowania, w połączeniu z niemożnością dokładnego zapoznania się z treścią projektu przez posłów i ograniczeniem czasu wystąpień przedstawicieli klubów do pięciu minut naruszyły konstytucję i są niezgodne z zasadą trzech czytań. W uzasadnieniu wyroku sędzia Justyn Piskorski podkreślił, że projekt zaskarżonej noweli procedowany był w niezwykle szybkim tempie, a czas na sejmową dyskusję nad projektem był bardzo ograniczony biorąc pod uwagę szeroki zakres projektowanych zmian. Trybunał zaznaczył przy tym, że prace nad nowelizacją Kodeksu karnego powinny być prowadzone w tzw. trybie kodeksowym przewidzianym przez regulamin Sejmu. "Chociaż przedłożenie rządowe miało charakter zmiany kodeksu to było procedowane w trybie niewłaściwym dla zmiany kodeksu i bez zachowania wymaganych dla tego trybu terminów" - wskazał TK. Według Trybunału nieprawidłowy tryb postępowania z projektem miał miejsce już na samym początku procedury legislacyjnej. "A w dalszym ciągu pociągnęło to za sobą dalsze naruszenia związane z zawrotnym tempem procedowania, ograniczeniem możliwości wypowiedzi na temat projektu, czy wreszcie zakresu poprawek" - wskazał sędzia Piskorski. W uzasadnieniu podkreślono, że względu na wyjątkowo istotny charakter kodeksów przy ich procedowaniu należy szczególnie rozważnie podejmować nowelizacje. Według TK dla regulacji kodeksowych wymogi dotyczące tempa prac są zdecydowanie bardziej istotne niż w przypadku zwykłych ustaw. Trybunał wskazał przy tym, że decyzje o trybie prac nad ustawą podejmuje marszałek Sejmu, jednak nie oznacza to iż, decyzja marszałka może mieć charakter dowolny i nie podlega ocenie. Jak zaznaczył TK pośpiech w toku prac legislacyjnych może prowadzić do wprowadzenia do obrotu niedopracowanych norm prawnych o niskiej jakości, nienadających się do stosowania, bez szerokiego wsparcia ze strony orzecznictwa i doktryny. Nowelizacja w ciągu dwóch dni Sejm uchwalił nowelizację w ciągu dwóch dni. Jej pierwsze czytanie odbyło się 15 maja ub.r., zaś drugie czytanie i uchwalenie nowelizacji nastąpiło 16 maja ub.r. Szybkie tempo prac Izby nad nowelą umożliwiła decyzja marszałka Sejmu o procedowaniu nowelizacji Kodeksu karnego w trybie niekodeksowym. Zdaniem Kancelarii Sejmu, prace nad nowelą były zgodne z Regulaminem Sejmu. Po uchwaleniu nowelizacja trafiła do Senatu. Senat rozpatrzył nowelę 24 maja zeszłego roku i wprowadził do niej poprawki. Sejm 13 czerwca ub.r. przyjął 41 spośród 42 senackich poprawek. Jak w czerwcu ub.r. informowała Kancelaria Prezydenta, decyzja o skierowaniu ustawy do TK w trybie kontroli prewencyjnej uzasadniona była przede wszystkim analizą przebiegu procedury ustawodawczej. Ponadto wątpliwości prezydenta wzbudził także jeden z przepisów nowelizacji definiujący pojęcie "osoby pełniącej funkcję publiczną" oraz trzech przepisów wprowadzonych senackimi poprawkami, które wykroczyły poza tematykę nowelizacji.