Nie można także prowadzić czynnej agitacji wyborczej, czyli np. rozdawać ulotek, rozwieszać plakatów, nawoływać do głosowania na konkretnych kandydatów, organizować pochodów, manifestacji. Zgodnie z ordynacją w czasie ciszy wyborczej zabroniona jest agitacja w lokalach wyborczych oraz na terenie budynków, w których te lokale się znajdują. Nie wolno zawieszać na autobusach czy prywatnych samochodach plakatów wyborczych kandydatów i przemieszać się z nimi po ulicach miast. Cisza wyborcza obowiązuje również w internecie, który traktowany jest przez PKW jak prasa, w związku z czym nie powinny się w nim ukazywać żadne materiały agitacyjne. Zabronione jest też podawanie do publicznej wiadomości wyników sondaży wyborczych. Każdemu kto złamie ten zakaz grozi kara od 500 tys. zł do 1 mln zł. Z kolei za czynną agitację grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Natomiast w trakcie ciszy wyborczej nie jest zabronione organizowanie akcji zachęcających do pójścia do urn wyborczych, jeśli nie ma to formy agitacji wyborczej i nie jest prowadzone przez kandydata lub jego sztab. Również plakaty, billboardy, które zostały wywieszone w trakcie kampanii wyborczej, nie są uznawane za agitację i mogą bez problemów zostać na swoim miejscu. Dyrektor zespołu prawnego Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj powiedziała, że pierwsza tura wyborów, jeśli chodzi o przestrzeganie ciszy wyborczej, była spokojna. Mówiła, że do PKW nie docierały informacje o poważnych przypadkach łamania ciszy wyborczej w internecie, poza umieszczaniem na stronach internetowych wizerunków kandydatów na prezydenta. Tokaj wyjaśniła, że PKW nie zajmuje się wyjaśnianiem przypadków naruszania ciszy wyborczej. Mówiła, że jeśli wyborca zgłasza łamanie ciszy wyborczej telefonicznie do PKW, to wtedy Komisja wyjaśnia, że należy zwrócić się z tym na policję. Natomiast jeśli do PKW wpłynie na piśmie informacja o naruszeniu ciszy z wydrukiem z internetu gdzie miało to miejsce - PKW przekazuje to pismo od razu na policję - dodała.