Ponad 60 proc. organizacji pozarządowych zawiesiło wszystkie lub większość dotychczasowych działań w czasie pierwszej fali epidemii - wynika z badania "Organizacje wobec pandemii". Pozbawione możliwości kwestowania walczą o finansowe przetrwanie. "Pola Nadziei" Hospicjum św. Łazarza w Krakowie działa nieprzerwanie od 1981 roku. To najstarszy taki ośrodek w Polsce. Opieka nad chorymi i ich rodzinami jest w nim bezpłatna. 65 proc. hospicyjnego budżetu pochodzi z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pozostałe 35 proc. to środki, które organizacja rokrocznie musi zdobyć sama. Jest początek marca, w Polsce zdiagnozowany zostaje "pacjent zero". Dla hospicjum to cios. Zmienić muszą się procedury, sposób opieki nad chorymi, organizacja pracy. Wiele rzeczy trzeba wymyślić na nowo i to nie tylko w kwestiach medycznych. Moment wprowadzenia lockdownu zbiega się w czasie z drobiazgowo zaplanowaną, sztandarową zbiórką hospicjum - "Pola nadziei". Kwesty, imprezy i koncerty z dnia na dzień stają się niemożliwe. Całe siły zostają skierowane na przeniesienie zbiórki do internetu. Napięcie społeczne związane z pandemią jest dostrzegalne gołym okiem. Internauci bombardowani są dziesiątkami zbiórek dziennie, głównie na pomoc dla medyków. Grupa wiekowa 60+, dotychczas najhojniej wspierająca hospicjum, ma problem z dołączeniem do zbiórki w formie zdalnej. W konsekwencji udaje się zebrać zaledwie 20 proc. kwoty pozyskiwanej w latach poprzednich. Od maja odbywają się już sporadyczne terenowe zbiórki, choć w ograniczonym zakresie. Hospicjum otrzymuje pomoc rzeczową od wojewody (maseczki, przyłbice, płyny do dezynfekcji). Jesienią hospicjum przygotowuje się na kolejną kluczową kwestę - 1 listopada na cmentarzach. Decyzja o ich zamknięciu powoduje, że hospicjum kolejny raz musi zmienić formułę szczegółowo zaplanowanej, zresztą zgodnie z wyznaczonymi obostrzeniami, zbiórki. Tym razem jednak społeczność bardziej aktywnie włącza się w internetową pomoc - wpłaty wirtualne są liczniejsze. - Wyniki w internecie są niższe niż na zbiórkach realnych. Bezpośredni kontakt z darczyńcą zawsze skutkuje większym wsparciem. Zbiórka wiosenna wypadła gorzej. Natomiast zbiórka jesienna przyniosła już lepsze rezultaty. Nasza sytuacja w dalszym ciągu jest trudna, ale jest odzew na nasz apel. To udowodniło nam, że nie jesteśmy w tej trudnej sytuacji sami - wyjaśnia Renata Połomska z Hospicjum św. Łazarza. Badania Stowarzyszenia Klon/Jawor wskazują, że połowa organizacji podjęła nowe formy aktywności odpowiadając na pojawiające się potrzeby i problemy, a co piąta organizacja pomagała osobom z grup ryzyka lub w kwarantannie. Hospicjum nie skorzystało w tym roku z pomocy rządowej tarczy antykryzysowej ponieważ nie spełniało koniecznych kryteriów. "Dolina Słońca" Fundacja Anny Dymnej "Mimo wszystko" powstała w 2003 roku, by ratować 26 mieszkańców schroniska Fundacji im. Brata Alberta w Radwanowicach pod Krakowem. Wtedy, na skutek nowelizacji ustawy o rehabilitacji i zatrudnieniu niepełnosprawnych, mieszkańcom ośrodka groziło społeczne wykluczenie. Przez lata fundacja Anny Dymnej rosła w siłę - organizacja prowadzi ośrodek terapeutyczno-rehabilitacyjny dla osób niepełnosprawnych intelektualnie "Dolina Słońca", organizuje szereg konkursów, wydarzeń i koncertów, jej podopieczni występują na najważniejszych krakowskich scenach. Aż do marca 2020 roku. - Życie nieoczekiwanie przystopowało, nabrało innego znaczenia i zmusiło nas do wstrzymania oddechu, wiele spraw trzeba było zatrzymać i odłożyć na... później. Na przykład festiwal "Albertiana", a także mój ukochany Festiwal Zaczarowanej Piosenki, charytatywny koncert w Starym Teatrze dla Wiesia Wójcika i inne projekty - tak początek pandemii w rozmowie z Interią wspomina Anna Dymna. Obecnie stan finansów fundacji jest stabilny, choć przychody nieco się zmniejszyły. - Szereg firm i darczyńców zrezygnowało z regularnego wspierania naszych podopiecznych. Uważamy, że ludzie są dobrzy i hojni nadal, tylko jest im znacznie trudniej. Niektórzy stracili pracę lub zmniejszyły się przychody w firmach. To na pewno wpływa na zmianę sytuacji - wyjaśnia wiceprezes fundacji Maja Jaworska. Pandemia sprawiła, że podopiecznych i ich potrzeb jest więcej. Fundacja zapewnia ciepłe posiłki osobom starszym, odizolowanym, choć nie stanowią oni podstawowej grupy docelowej jej działalności. Ze względu na zagrożenie trzeba było także zrezygnować z fizycznej pomocy wolontariuszy. Ci angażują się jednak zdalnie - pomagają w pracy biurowej, czy udzielają podopiecznym korepetycji. Jak z perspektywy fundacji wygląda sytuacja organizacji pozarządowych w czasie pandemii? - Praca w trzecim sektorze najmocniej opiera się na empatii, zrozumieniu, głębokich relacjach z ludźmi o wrażliwych sercach. Działalność naszego sektora jest zagrożona, ponieważ mnóstwo firm boryka się z problemami finansowymi, a więc nie mogą się z nami podzielić wypracowanymi środkami. Jeśli to potrwa dłużej, sytuacja będzie się pogarszała. A osób wymagających wsparcia i pomocy będzie coraz więcej - odpowiada Maja Jaworska. Ważnym aspektem jest także kwestia izolacji. - Najbardziej teraz tęsknię za moimi podopiecznymi z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Są wśród nich tacy, którzy rozumieją wszystko, co się do nich mówi, tacy, którzy potrafią czytać. Ale są też głębiej upośledzeni, którzy są bardzo wrażliwi, czują wszystko, a nie umieją tego nazwać, nie potrafią zapytać. Oni potrzebują się przytulić, trzymać za rękę, czasem popłakać sobie przy mnie. Potrzebują fizycznej bliskości, świat pojmują sercem - wyjaśnia Anna Dymna. - A ja nie mogę teraz do nich pojechać. Są izolowani. Rozmowa telefoniczna niewiele im daje. Gdy łączymy się przez Skype, padają słowa: "Kocham was, tęsknię, jestem z wami". Nic więcej im nie przekażę. Niektórzy nawet nie zdają sobie dokładnie sprawy z tego, co się stało. Czują, że coś się zmieniło i jakiś niepokój, ale inni boją się zupełnie tak jak my - dodaje artystka. Fundacja Anny Dymnej skorzystała z pomocy rządowej. - Otrzymaliśmy dofinansowanie części kosztów wynagrodzeń pracowników oraz należnych od tych wynagrodzeń składek na ubezpieczenia społeczne. W sytuacji, w jakiej znalazł się kraj, każde wsparcie ze strony rządu jest cenne. Pozostaje ono jednak niewystarczające w obliczu potrzeb osób chorych i niepełnosprawnych, na których rzecz działamy - zauważa Maja Jaworska. Jak wskazują badania Beaty Charyckiej i Marty Gumkowskiej, dotkliwym problemem organizacji pozarządowych w czasie pandemii było również korzystanie z pomocy wolontariuszy w realizacji celów statutowych, ale także utrzymanie dotychczasowych darczyńców i sponsorów. - Musimy być spokojni, pokorni i rozsądni. Nie wolno nam ryzykować. Ale wszystko zdążymy zrobić - apeluje Anna Dymna. Pandemia soczewką Organizacje pozarządowe mogą korzystać z instrumentów tarczy antykryzysowej. Jak podaje Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej są to m.in. dofinansowania do wynagrodzeń pracowników (dotyczą tych podmiotów, które odnotowały spadek przychodów z działalności statutowej), umorzenie należności z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne (za okres od kwietnia do czerwca tego roku, wysokość umorzenia zależała od liczby osób zgłoszonych do ubezpieczenia społecznego). Ponadto organizacje pozarządowe mogą korzystać z jednorazowych, umarzalnych pożyczek z Funduszu Pracy (pomoc w tej formie dostępna jest dla podmiotów, których przychód za 2019 rok był nie większy niż 100 tys. zł). Ministerstwo rodziny wymienia także: preferencyjne pożyczki płynnościowe (za ich wdrażanie odpowiada BGK wraz z pośrednikami finansowymi, maksymalna wysokość pożyczki to 25 proc. wartości rocznego obrotu i nie więcej niż 100 tys. zł), wakacje kredytowe i okresowe obniżenia oprocentowania (dotyczą podmiotów, które wcześniej skorzystały z oferty pożyczkowej dedykowanej dla podmiotów ekonomii społecznej). Niezależnie od tych rozwiązań organizacje pozarządowe, które prowadzą działalność gospodarczą, mogą także korzystać ze wsparcia proponowanego przedsiębiorcom. Do 11 grudnia z dofinansowania do wynagrodzeń z Funduszu Pracy w trzecim sektorze wsparto około 23,8 tys. miejsc pracy na kwotę 105 mln zł. Z umorzenia pożyczki z Funduszu Pracy rozpatrzono już 11,8 tys. wniosków organizacji pozarządowych na łączną kwotę prawie 37,3 mln zł. Jak informuje Ministerstwo rodziny, dotychczas w ramach instrumentów skierowanych do organizacji pozarządowych (dofinansowanie do wynagrodzeń oraz umarzalne pożyczki z Funduszu Pracy) przekazano więc ponad 142 mln zł. - W czasie pandemii, jak w soczewce ujawniają się różne problemy: ochrony zdrowia, struktur pomocy społecznej, edukacji, ale także wsparcia dla organizacji pozarządowych. Potrzeby organizacji są bowiem znaczenie większe, niż oferowane wsparcie publiczne w wymiarze ilościowym i jakościowym - ocenia dr Agnieszka Pacut z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.