- To inteligentny, elokwentny i wytrwały człowiek. Zawsze interesował się polityką, miał sprecyzowany światopogląd - mówił o 31-letnim Bańce Lisowski. Jeden z najbardziej znanych trenerów w lekkoatletycznym świecie uważa, że z nowymi zadaniami były 400-metrowiec sobie poradzi. - Faceci bez jaj 400 m nie biegają. Startował w ciężkiej, indywidualnej konkurencji, a osobiście jestem zdania, że właśnie tacy ludzie najbardziej sprawdzają się na takich stanowiskach. Wydaje mi się, że jest w stanie coś pozytywnego dla sportu zrobić. Mnie najbardziej interesuje lekkoatletyka i mam nadzieję, że polepszy się sytuacja w sporcie młodzieżowym - dodał Lisowski. On sam był zaskoczony, że to właśnie Bańka stanie na czele ministerstwa. - Został rzucony na głęboką wodę, ale to ambitny i pracowity człowiek. Trochę zbyt wcześnie wycofał się ze sportu. Namawiałem go, by przerzucił się na 800 m, teraz by się ścigał z Adamem Kszczotem i Marcinem Lewandowski. Mógł jeszcze osiągnąć sukces. Ale nie chciał, więc za karę... został ministrem - śmiał się Lisowski. 31-letni Bańka został w poniedziałek kandydatem na ministra sportu w rządzie PiS. To drugi lekkoatleta w historii, który może stanąć na czele tego resortu. Jego największym sukcesem na bieżni jest brązowy medal mistrzostw świata w Osace (2007) w sztafecie 4x400 m, prowadzonej przez trenera Lisowskiego.