W czwartek w Lizbonie rozpocznie się szczyt UE, na którym unijny przywódcy mają przyjąć Traktat Reformujący Unię Europejską. Giertych powiedział na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że jeżeli Traktat zostanie podpisany, a następnie przyjęty w referendum, czy też ratyfikowany przez Sejm, to "Polska po 20 latach niepodległości stanie się po raz kolejny częścią szerokiego układu międzynarodowego". - Na pewno życzliwszego i przyjemniejszego dla nas niż Związek Radziecki, ale będziemy tak samo suwerenni jak w PRL. Też będzie państwo polskie, też będzie hymn narodowy, też będzie niby polskie wojsko, ale będzie prezydent UE, ale będzie polityka zagraniczna UE, ale będzie prawo UE, sądy UE - stwierdził lider LPR. Giertych apelował do Lecha Kaczyńskiego, "aby nie podpisywał niczego, aby na nic się nie godził, aby wracał do kraju i aby nie wyrażał polskiej zgody na Traktat". - Panie prezydencie, w dawnej terminologii rozważania o tym, aby poddać swój kraj pod obce władztwo nazywano zdradą. Przyniosłem ze sobą "Potop". Niech pan rozważy dobrze historię XVII-wieczną. Też było wielu wybitnych polityków polskich, którzy dokonali złej oceny, złego wyboru - mówił szef Ligi. Jak podkreślił Giertych, decyzja w sprawie eurokonstytucji "będzie sięgała w przyszłość na wiele lat, może pokoleń". I dlatego - jego zdaniem - podpisanie się pod tą konstytucją (...) jest nie tylko wielkim błędem historycznym, jest aktem zaprzeczenia przysiędze prezydenckiej. Przestrzegam przed wyrażeniem zgody na traktat - dodał lider LPR. Według niego, jeżeli prezydent zgodzi się na Traktat "to wpisze się w poczet osób, które walczyły z suwerennością naszego kraju". - Jeżeli prezydent się zgodzi, to mamy nowego prezydenta, tylko jeszcze nie znamy jego nazwiska. To już nie Lech Kaczyński będzie naszym prezydentem, tylko jakaś nowa osoba, o której jeszcze nic nie wiemy i na wybór której wpływu mieć nie będziemy - uważa Giertych. Unijnego Traktatu dotyczy także List do Młodych Polaków, jaki wystosował lider listy LPR w Warszawie, szef UPR Wojciech Popiela. Były wiceszef UKIE Daniel Pawłowiec zauważył z kolei, że "polskie społeczeństwo i polscy politycy nie są informowani o faktycznym stanowisku polskiego rządu i w jakim kierunku idą negocjacje" w sprawie Traktatu Reformującego. Przypomniał również, że gdyby Traktat został przyjęty, stałby "w wyższości nad prawem polskim".