Rzecznik przypomniał, że do szpitala w Przemyślu bezpośrednio po wypadku, który wydarzył się 5 marca, trafiło 11 pacjentów. - Tej samej doby pięć osób po zaopatrzeniu na SOR-ze zostało wypisanych ze szpitala i oddanych pod opiekę służb konsularnych - powiedział rzecznik prasowy szpitala w Przemyślu Paweł Bugira. W szpitalu zostało sześciu pacjentów: dwóch mężczyzn i cztery kobiety. Jedną z nich, jak zaznaczył Bugira, była Swietłana, kobieta przed pięćdziesiątką. Konieczna była operacja Kobieta doznała ogólnych potłuczeń, miała m.in. poranioną twarz od odłamków szkła. - Okazało się, że nie to jest największym problemem. Obrażenia związane z wypadkiem nie były groźne, ale przeprowadzenie dokładnych badań diagnostycznych wykazało u niej poważne schorzenie, o czym wcześniej nie wiedziała - powiedział Bugira. Swietłana trafiła na oddział ginekologiczno-położniczy z pododdziałem ginekologii udarowej przemyskiego szpitala. Okazało się, że konieczna była operacja ratująca życie. Kobieta po zabiegu powiedziała, że autobusem wracała do domu na Ukrainę, bo źle się czuła. Nie była jednak świadoma, że jest chora. Po zabiegu, jak sama przyznała, poczuła się dużo lepiej. Swietłana, jak zaznaczył Bugira, opuściła już przemyski szpital, w planie miała powrót na Ukrainę. Co z innymi pacjentami placówki? Szpital opuściła też inna młoda kobieta, która została przez rodzinę zabrana na Ukrainę. Wciąż w stanie krytycznym jest 27-letnia kobieta, która doznała bardzo poważnych obrażeń głowy. - Stan pozostałych jest stabilny i ulega poprawie. Jedna z nich najprawdopodobniej w tym tygodniu opuści szpital - stwierdził Bugira. Zginęło pięć osób Do wypadku ukraińskiego busa doszło w nocy 5 marca br. Pojazd tuż przed północą uderzył w osłonę energochłonną przy końcu pasa zjazdowego na MOP Kaszyce koło Jarosławia, a następnie w bariery i przewrócił się do rowu. W wypadku zginęło pięć osób. Autokarem podróżowało 57 osób narodowości ukraińskiej.