C. był w trakcie rozwodu z żoną, między małżonkami non stop dochodziło do awantur. Podczas jednej z nich musiała interweniować policja - kobieta złożyła doniesienie, że mąż ja pobił. Wszczęto dochodzenie o znęcanie się nad rodziną przez strażnika. Kilka dni później - podczas kolejnej awantury - mężczyzna miał w furii zniszczyć auto żony. Kobieta znów zawiadomiła policję - wszczęto kolejne dochodzenie, które później połączono z pierwszym. O żadnym z incydentów policja nie powiadomiła szefostwa zakładu karnego. Strażnik poszedł na zwolnienie lekarskie. Pierwszego dnia po powrocie do pracy zastrzelił trzech policjantów i ciężko ranił aresztanta - informuje portal gazeta.pl. Policja nie ma sobie nic do zarzucenia. - Przecież nie mogliśmy przesądzać o winie, a mężczyźnie nie postawiono zarzutów. Należałoby się zastanowić, dlaczego taki człowiek został przyjęty do służby więziennej - odpowiada Danuta Wołk-Karczewska, rzecznik Komendy Głównej Policji. Przypomnijmy, do tragedii doszło w poniedziałek ok. godz. 8.30, gdy trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową KWP w Łodzi przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. Kiedy nieoznakowany radiowóz wyjeżdżał z więzienia, strażnik ostrzelał pojazd z karabinka automatycznego. Postrzeleni zostali trzej policjanci oraz mężczyzna, po którego przyjechali do więzienia. W wyniku odniesionych ran na miejscu zginęli 31-letni sierżant (był w służbie od czterech lat) i 32- letni młodszy aspirant (służył w policji od 11 lat). Ciężko ranny 40-letni funkcjonariusz w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie mimo natychmiastowej operacji zmarł. W szpitalu o życie walczy osadzony, który został ranny w brzuch, rękę i udo. Strażnik zabarykadował się w wieżyczce więzienia. Na miejsce przyjechali antyterroryści i policyjni negocjatorzy. Rozmowy ze strażnikiem nie przyniosły jednak efektu. Doszło do strzelaniny pomiędzy antyterrorystami i strażnikiem. Ten ostatni został zraniony w rękę i poddał się. Damian C. został aresztowany na trzy miesiące.