Do tragedii doszło na największym sanockim osiedlu, gdzie w czwartek w swoim mieszkaniu zabarykadował się 32-letni Andrzej B. W mieszkaniu razem z nim przebywała 17-letnia kobieta. Wcześniej B. oddał z okna kilka strzałów w kierunku nieoznakowanego policyjnego samochodu. Mężczyzna miał zostać zatrzymany w związku z zabójstwem. Z czteropiętrowego bloku przy ul. Cegielnianej policjanci ewakuowali mieszkańców i zamknęli okoliczne ulice; odłączono prąd i gaz. Na miejsce wezwano funkcjonariuszy z Biura Operacji Antyterrorystycznych KGP i policyjnych negocjatorów. Nie reagowali na apele Przez wiele godzin próbowali nawiązać kontakt z 32-letnim mężczyzną i 17-latką, by nakłonić ich do poddania się. Nie reagowali oni jednak na te apele. Ok. godz. 1 w nocy antyterroryści zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli ich ciała oraz pistolet i broń myśliwską. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Krośnie. Śledczy poinformowali, że przyczyną śmierci tych osób były rany postrzałowe okolic głowy. Zastrzegli, że więcej na temat przyczyn śmierci będzie można powiedzieć po sekcji zwłok. Prokuratura ujawniła, że w jednopokojowym mieszkaniu policjanci znaleźli, oprócz ciał mężczyzny i kobiety, dwa psy. Jeden był żywy, drugi martwy; zwierzę zostało zastrzelone. Działania policji były jak najbardziej uzasadnione Jak zapewniła prokurator rejonowy w Sanoku Izabela Jurkowska-Hanus, policja próbowała przez wiele godzin nawiązać kontakt z osobami, które znajdowały się w mieszkaniu. - Te czynności okazały się bezskuteczne, nie podjęto żadnych sygnałów kierowanych ze strony policji. Wyłącznie z tego powodu przystąpiono do akcji siłowej. Dlatego przynajmniej na tym etapie postępowania tego rodzaju działania były jak najbardziej uzasadnione - powiedziała Jurkowska-Hanus. Zastępca prokuratora okręgowego w Krośnie Wiesława Basak podkreśliła, że w toku śledztwa wyjaśniane będzie m.in. to, czy 17-latka przebywała w mieszkaniu dobrowolnie. Podkreśliła, że dopiero po sekcji zwłok i badaniach laboratoryjnych będzie wiadomo m.in., o której godzinie oboje zginęli, czy w przypadku kobiety było to samobójstwo, czy zabójstwo oraz czy oboje byli pod wpływem narkotyków. Decyzje zapadają w sztabie Rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski przypomniał, że decyzje co do działań antyterrorystów zapadają w sztabie, który powołuje komendant wojewódzki (lub jego zastępca) i kieruje jego pracą. Rzecznik KGP podkreślił, że mimo wielu prób 32-letni mężczyzna nie podejmował dyskusji z negocjatorami. PiS i Solidarna Polska krytykują policję za brak zdecydowania podczas akcji w Sanoku. Klub PiS ma złożyć wniosek o zwołanie w tej sprawie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Policjanci w Sanoku działali według procedur W ocenie ekspertów policjanci w Sanoku działali według procedur. Negocjacje mają na celu niedopuszczenie do tego, aby coś stało się osobom postronnym. To standard w działaniach służb na całym świecie - podkreślił Andrzej Mroczek, ekspert w zakresie terroryzmu bombowego i jego zwalczania z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. - Działania policji w Sanoku należy ocenić pozytywnie. Policjanci postępowali według procedur, które obowiązują - zabezpieczyli teren, ewakuowali mieszkańców, powołany został sztab, użyto środków techniki operacyjnej. Wszystko przebiegało zgodnie z procedurami i standardami - powiedział Mroczek. B. funkcjonariusz stołecznych antyterrorystów Dariusz Kucharski podkreślił, że antyterroryści nie mogą przygotowywać się na jakieś szczególne zagrożenie, muszą być gotowi na każdy rozwój sytuacji. Zaznaczył, że w podobnych przypadkach priorytetem dla służb policyjnych, także dla antyterrorystów, jest obezwładnienie i zatrzymanie sprawcy. Ocenił, że służby miały wiele czasu i mogły sobie pozwolić na przeprowadzenie ewakuacji okolicznych mieszkańców, szkoły i przedszkola.