Dlatego tak ważne jest, by odnaleźć kierowcę cysterny, który zatrzymał się po wypadku i nie udzieliwszy pomocy odjechał - informuje reporter radia RMF FM. Niestety odszukanie tego kierowcy nie będzie łatwym zadaniem. Pracujący nad sprawą śledczy najpierw próbowali odczytać numery samochodu z miejskiego monitoringu. Później zaczęli analizować dane telefonów komórkowych, które w tym momencie zalogowały się do najbliższej stacji bazowej. Kierowca busa przyjmował leki Koniec końców wciąż mają wytypowanych aż 700 ciężarówek i po kolei je eliminują. Znalezienie tego samochodu i kierowcy jest bardzo ważne, bo śledczy podejrzewają, że mógł on utrudniać kierowcy busa manewr wyprzedzania. Prokuratorzy czekają też na wyniki analizy toksykologicznej, bo okazało się, że kierowca busa regularnie przyjmował leki. - Chodzi o ustalenie czy te środki farmakologiczne mogły mieć wpływ na sprawność psychofizyczną kierowcy - tłumaczy Małgorzata Chrabąszcz. Śledztwo w sprawie wypadku przedłużono do 12 kwietnia. Wstępne ustalenia prokuratury zakładały dwie wersje wypadku. Pierwsza to niezachowanie zasad bezpieczeństwa przez kierowcę busa, który w trudnych warunkach wyprzedzał inne auto. Druga wersja prowadziła do ustalenia, czy samochody biorące udział w wypadku były sprawne technicznie. To jedna z największych katastrof Do tragicznego wypadku doszło 12 października 2010 w Nowym Mieście nad Pilicą w powiecie grójeckim. Nieprzystosowany do przewozu dużej liczby osób volkswagen transporter zderzył się czołowo z ciężarowym volvo. Autem jechało 18 osób: kierowca oraz 17 osób do pracy w pobliskim sadzie. 16 osób zginęło na miejscu, dwie zmarły w szpitalu. Kierowca ciężarówki został ranny. Wszystkie ofiary pochodziły z jednego powiatu - opoczyńskiego (woj. łódzkie). Od wtorku do czwartku w województwach mazowieckim i łódzkim obowiązywała trzydniowa żałoba.