- Zapadający zmrok sprawił, że do rana przerwano poszukiwania. W niedzielę akcja zostanie wznowiona. San i jego brzegi będą penetrowane nie tylko w powiecie sanockim, ale także w brzozowskim i przemyskim - poinformował dziś wieczorem rzecznik prasowy podkarpackiej straży pożarnej kapitan Mariusz Wójcicki. Z kolei Paweł Międlar z zespołu prasowego KWP w Rzeszowie, powiedział, że w Sanoku trwają przesłuchania uczestników spływu. - Postaramy zakończyć się je jeszcze dzisiaj, bo uczestnicy wypadku chcą wrócić do domów - dodał. Trzy kobiety utonęły, dwie osoby są poszukiwane, a kolejne dwie przebywają w szpitalu - to skutki wywrócenia się w sobotę dwóch łodzi na Sanie w Trepczy koło Sanoka. Przed południem z Sanoka do Międzybrodzia wypłynęły cztery łodzie flisackie. Płynęło na nich, oprócz flisaków, 29 nauczycieli i pracowników z Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Kielcach. Do wypadku doszło w Trepczy w pobliżu miejsca, gdzie Sanoczek wpada do Sanu. Policja i straż pożarna nie chcą na razie wypowiadać się na temat przyczyn tragedii. Nieoficjalnie mówi się, że jedna z łodzi uderzyła w kłodę, a w nią kolejna łódź. W sobotę San w okolicach Sanoka przekroczył stan ostrzegawczy, a nurt rzeki był bardzo rwący. W kilkugodzinnej akcji ratowniczej brali udział m.in. strażacy, ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR, płetwonurkowie, policjanci. Użyto śmigłowca z Lotniczej Pogotowia Ratunkowego. Przeszukiwany był ponad 20-kilometrowy odcinek rzeki i jej brzegów poniżej miejsca zdarzenia.