Nie milkną echa tragicznego w skutkach wypadku na autostradzie A1, do którego doszło dwa miesiące temu. Pełnomocnik bliskich rodziny, która zginęła na drodze, mecenas Łukasz Kowalski wystąpił do towarzystwa ubezpieczeniowego o wypłatę zadośćuczynienia dla rodziny zmarłego kierowcy. We wtorek nadeszła odpowiedź. Mecenas Kowalski przekazał, że załączył dokumenty z akt postępowania przygotowawczego w takim stopniu, w jakim było to możliwe. Podkreślił, że poinformował towarzystwo o tym, co mógł ujawnić oraz o tym, co mogłoby być dla nich kluczowe, czyli wykluczenie sprawstwa zmarłego kierowcy kii. Zobacz: Wypadek na A1. Wiadomo, jaki zarzut usłyszy kierowca bmw Wypadek na A1. Media: Ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania Niestety, ubezpieczyciel nie zgodził się na wypłatę odszkodowania. - Uzasadnienie, które otrzymałem, jest nie tylko lakoniczne i mało empatyczne, ale wręcz skandaliczne - stwierdza Kowalski w rozmowie z TVN24. W piśmie, które otrzymał mecenas, a do którego dotarła stacja, podano, że "w sprawie wypadków komunikacyjnych obowiązuje 'odpowiedzialność cywilna na zasadzie winy'". Jeśli do takowego zdarzenia dojdzie, naprawienia szkody można zażądać na "zasadach ogólnych". Oznacza to, jak tłumaczy towarzystwo ubezpieczeniowe, że trzeba wykazać winę wskazanego sprawcy zdarzenia. Zdaniem ubezpieczyciela, na ten moment "nie można wskazać", kto odpowiada za tragiczny wypadek A1. Biuro prasowe przesłało do redakcji TVN24 oświadczenie, w którym zaznaczono, że informacje, jakie pojawiały się od tego czasu w mediach, nie mogą być dla nich dowodem. "Doniesienia medialne teoretycznie wskazujące winnego nie mogą być dla towarzystwa przesłanką do uznania roszczenia" - zaznaczono. Mecenas Kowalski przyznaje, iż nie rozumie decyzji, jaką otrzymał, ale zapowiedział, że złoży odwołanie do ubezpieczyciela, a także rozważa skargę do Rzecznika Finansowego. Czytaj: Wypadek na A1. Kierowca bmw broni się przed ekstradycją. Podaje trzy powody Tragedia na A1. W wypadku zginęła rodzina z dzieckiem O tragicznym zdarzeniu na autostradzie A1 informowaliśmy 16 września. Wypadek miał miejsce około godz. 19:30 w Sierosławiu niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. W wyniku zderzenia dwóch pojazdów zginęła podróżująca nim rodzina - matka, ojciec oraz pięcioletni syn. Ich auto stanęło w ogniu. Początkowo twierdzono, że w zdarzeniu brała jedynie kia, którą jechali zmarli, a która "z niewyjaśnionych przyczyn" uderzyła w barierę na autostradzie. Niedługo później, kiedy w sprawę zaangażowali się internauci, zaczęły pojawiać się doniesienia o udziale kierowcy bmw. W toku śledztwa ustalono, że kierowca bmw pędził z prędkością 315 km/h i uderzył w samochód marki kia. Następnie wskazano, że za kierownicą pojazdu siedział Sebastian M. Za mężczyzną wydano list gończy, dzięki któremu udało się ująć go w Dubaju. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego w skutkach wypadku przebywa obecnie w areszcie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim odroczył do 17 listopada wydanie orzeczenia w sprawie listu żelaznego dla Sebastiana M. Posiadacz listu żelaznego - po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez sąd - odpowiada z wolnej stopy i pozostaje na wolności aż do prawomocnego wyroku. Źródło: TVN24, Interia *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!