Pozytywnie do inicjatywy SLD podchodzą kluby Twojego Ruchu i Solidarnej Polski. - Wydaje mi się, że jest to dobre rozwiązanie - cisza wyborcza nie ma najmniejszego sensu, nie jest respektowana. W dzisiejszej sytuacji nie widzę potrzeby utrzymywania tego typu zapisów - powiedział wiceszef klubu TR Sławomir Kopyciński. Podobnego zdania jest rzecznik SP Patryk Jaki. - Decyzję w tej sprawie podejmie zarząd Solidarnej Polski, ale na pewno będziemy na ten projekt patrzeć przychylnym okiem. W dzisiejszych czasach, w XXI wieku cisza wyborcza jest archaizmem i absolutną fikcją. Najlepiej pokazało to ostatnie referendum, gdzie liczby zastąpiły grzyby. Nie możemy ośmieszać państwa polskiego - podkreślił Jaki. W dniu referendum użytkownicy portali społecznościowych wymieniali się danymi dotyczącymi frekwencji pisząc o liczbie zebranych grzybów. Politycy PO stoją z kolei na stanowisku, że cisza wyborcza powinna obowiązywać w dniu wyborów, natomiast można byłoby rozważyć zniesienie jej w przeddzień głosowania. W poniedziałek mówił o tym premier Donald Tusk. - Wydaje mi się, że w sobotę cisza wyborcza jest bez sensu. Natomiast sam dzień wyborów, czyli w przypadku Polski niedziela, być może ma o tyle sens, że ja nie jestem przekonany, czy wszyscy uszanują dobry obyczaj - zaznaczył premier. Jak dodał, źle byłoby, gdyby "kampania przeniosła się, szczególnie w jakichś drastycznych formach, tuż przed wejścia do lokali wyborczych". - Bo wtedy można odczuwać taką presję. Więc nie można wylać dziecka z kąpielą - ocenił premier. Opinię tę podzieliła wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska. Jak oceniła, cisza wyborcza w sobotę - dzień przed głosowaniem - nie ma "żadnego sensu" i powinna być możliwość dalszego prowadzenia kampanii. Ale - jak zastrzegła - osobną kwestią jest cisza w dniu głosowania. - Brak ciszy wyborczej nie może doprowadzić do sytuacji, że przed lokalem wyborczym będą działy się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca - zaznaczyła. Podobne stanowisko ma PSL. - Jesteśmy się w stanie pochylić nad tą dyskusją na temat dalszego sensu funkcjonowania ciszy wyborczej, która niewątpliwie ma swoje zalety, ale ma też i wady. W naszej ocenie można więc dostosować pojęcie ciszy wyborczej do obecnych realiów przy jednoczesnym zachowaniu odpowiedniego czasu na refleksję dla wyborców, dlatego też racjonalne wydaje się zachowanie ciszy wyborczej w dniu głosowania - ocenił rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. Zdecydowane "nie" postulatom SLD mówi za to Prawo i Sprawiedliwość, które opowiada się za utrzymaniem dotychczasowych przepisów. - Uważamy jednocześnie, że należy potępiać tych, którzy sprawują funkcje publiczne i łamią ciszę wyborczą, czego najlepszym przykładem minister Radosław Sikorski, który w czasie ciszy wyborczej na Twitterze publikował informacje na temat grzybobrania, dla każdego podtekst był oczywisty - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Nieprzestrzeganie prawa przez tych, którzy prawo stanowią i którzy piastują funkcje publiczne jest karygodne - dodał. SLD chce likwidacji ciszy wyborczej, czyli zniesienia zakazu prowadzenia agitacji wyborczej w przeddzień oraz w dniu wyborów. Sojusz przygotował w tej sprawie projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego, który w ciągu dwóch najbliższych tygodni ma trafić do Sejmu. Zdaniem Sojuszu przepis o ciszy wyborczej jest "archaiczny, przestarzały" i nie jest przestrzegany. W ciągu tych dwóch tygodni SLD planuje przeprowadzić konsultacje z pozostałymi klubami parlamentarnymi w sprawie ewentualnego poparcia przez nie projektu.