Z odczytanego aktu oskarżenia wynika, że dyrektor placówki "wykorzystując nieporadność małoletnich, stosowała wobec nich podczas zajęć terapeutycznych nieadekwatną do sytuacji siłę fizyczną - ściskanie za nadgarstki, podnoszenie, potrząsanie oraz szarpanie za włosy, zmuszając je w ten sposób do uległości". Grozi jej kara do pięciu lat więzienia. W sądzie kobieta nie przyznała się do winy i rozpoczęła składanie obszernych wyjaśnień. Będą one kontynuowane na kolejnej rozprawie zaplanowanej na 23 marca. Śledczych o sprawie zaalarmowali rodzice dzieci, które uczęszczały do punktu przedszkolnego. Część z nich obecna była we wtorek na sali rozpraw. "Nie przyznaję się do winy. Dzieci nie miały żadnych siniaków w placówce. Nie widziałam tego ani ja, ani inni terapeuci. O siniakach rodzice sobie przypomnieli po jakimś czasie od wypisania z placówki. Jest jedna obdukcja dziecka, z której wynika, że miało ono ślady po ukąszeniach komara oraz siniak na przedramieniu. Podopieczni w takim wieku mają multum siniaków, ponieważ biegają i obijają się. Nie tylko te dzieci, które mają problemy rozwojowe" - powiedziała Agnieszka P. po wyjściu z sali rozpraw. Dodała, że "sytuacja jest dodatkowo absurdalna z tego względu, że w okresie, o którym mowa w akcie oskarżenia w ogóle nie prowadziłam zajęć z dziećmi, a robili to terapeuci zatrudnieni w tym celu". Znęcanie miało dotknąć dziewięcioro małoletnich wychowanków punktu. Ponadto prokurator oskarża 27-latkę o "sprzeniewierzenie powierzonych jej w ramach dotacji przez Urząd Miasta Torunia pieniędzy w kwocie ponad 43 tys. zł przeznaczonych na kształcenie specjalne dzieci, a także w celu uzyskania dotacji z Urzędu Miasta Torunia w kwocie ponad 23 tys. zł na rzecz prowadzonego przez siebie punktu przedszkolnego przedłożenia poświadczające nieprawdę oświadczenie o liczbie dzieci, które miały uczęszczać do tegoż punktu, mając świadomość braku wychowanków oraz zatrudnionego w punkcie personelu". "Rodzice dzieci, którzy oskarżają mnie o przemoc, mieli otworzyć własną placówkę w mojej siedzibie" - dodała Agnieszka P. Obecni w sądzie rodzice podkreślali przed rozpoczęciem procesu, że zależy im na tym, żeby oskarżona otrzymała zakaz pracy z dziećmi.