Rzecznik rządu Piotr Müller informował, że premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o wysłaniu jednostek Państwowej Straży Pożarnej do Czech, by pomogli przy usuwaniu skutków katastrofalnego w skutkach tornada. "W takich chwilach jesteśmy zawsze do dyspozycji naszych sąsiadów" - napisał Müller na Twitterze. Reporter Polsat News Krzysztof Bąk ustalił jednak w sobotę rano, że ratownicy ze Śląska, którzy w sobotę mieli być w drodze na Morawy, zaczęli się rozpakowywać. - Strażacy są rozformowani, nie było decyzji o wyjeździe - powiedział polsatnews.pl brygadier Krzysztof Batorski, rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. W piątek Batorski przekazał, że "jesteśmy gotowi jechać" jeśli strona czeska będzie potrzebowała pomocy. - Nie było potwierdzonego zapotrzebowania na pomoc. Najprawdopodobniej strona czeska uznała, że siły i środki na miejscu są wystarczające do prowadzenia działań - wyjaśnił Batorski. Jak poinformował, do działania przygotowana było 18 samochodów i grupa 69 strażaków. Składała się ze strażaków ze śląskiego garnizony i 3 osób z Komendy Głównej, które miały zająć się koordynacją działań na Morawach. Co najmniej pięć ofiar W czwartek nad położonymi w pobliżu granicy ze Słowacją regionami Brzecławia i Hodonina przeszły gwałtowne burze i tornado - poinformowali czescy ratownicy. Co najmniej pięć osób zginęło. Ekipy ratunkowe przeszukują ruiny zawalonych domów. Bardzo silny wiatr pozrywał dachy budynków, połamał drzewa i zniszczył pojazdy. Na miejsce skierowano ponad 100 jednostek straży pożarnej. Czeskie służby ratunkowe wsparły ekipy z Austrii i Słowacji.